... newer stories
Montag, 25. Juli 2022
Die Strecke - Teil 1
wolfgang volk, 19:18h
Bei einem kürzlichen Treffen stellte Georg uns die Strecke vor, die er für unsre Tour geplant hat.
Er ist unser Routenplanerroutinier.
Wie schon bei unsrer Fahrt nach Frankreich hat er viel Zeit am Computer und mit verschiedenen Routenplanerportalen verbracht und auf diese Weise die Strecke schon mehrfach, allerdings nur virtuell, zurückgelegt.
Schon im April hatte uns Georg seine Vorüberlegungen per Mail mitgeteilt. Der Einfachheit halber überlasse ich ihm hier einfach das Wort und zitiere im Folgenden seine Vorüberlegungen:
"Beim ersten Nachdenken über die zu fahrende Strecke nach Dobrzen Wielki fiel mir als Erstes die "Via Regia" ein. Die Königstraße oder der Königsweg ist ein mittelalterlicher Handels- und Pilgerweg von Santiago di Compostella über Paris, Frankfurt, Leipzig Görlitz, Breslau, Krakau bis nach Kiew. Sie führt direkt durch Dobrzen Wielki. Da im Mittelalter die Flusstäler meist feucht um sumpfig waren, führten die Handelswege über die Höhen der Mittelgebirge. Ebenso die Via Regia, die in Hessen im Abschnitt von Frankfurt über Büdingen nach Fulda auch ?Hohe Straße? genannt wird. Sie verläuft über den südlichen Vogelsberg, nicht im Kinzigtal, und ist die älteste und längste Landverbindung zwischen West- und Osteuropa. 2005 wurde sie mit den Begriff ?Kulturstraße des Europarats? ausgezeichnet. (https://de.wikipedia.org/wiki/Via_Regia). Unter "Via Regia" sind sowohl ein Wander- als auch ein Radweg im Internet zu finden. Wenn wir dieser Route folgen würden, müssten wir Radler allerdings deutlich mehr Höhenmeter überwinden.
Auf der Suche nach einer flacheren Strecke bieten sich diverse Flusstäler und die dort verlaufenden Radwege an. Aller Anfang ist schwer, deshalb muss zunächst das Tal der Fulda erreicht werden, alternativ in Bad Hersfeld oder Fulda. Die zu überwindenden Höhenmeter sind in beiden Fällen etwa gleich. Die Strecke über Fulda nach Bad Hersfeld ist allerdings wesentlich länger. In beiden Varianten geht es zunächst durch das Wiesecktal nach Grünberg, weiter entlang von Ohm und Felda nach Alsfeld. Dann radeln wir an der Burg Herzberg vorbei und erreichen bei Niederaula die Fulda. Ab Bebra führt die Route entlang der Bahnstrecke nach Gerstungen zur Werra, dann weiter, der Hörsel folgend, nach Eisenach und Gotha. In Erfurt kreuzen wir die Gera und erreichen in Weimar die Ilm, der wir bis zur Mündung in die Saale folgen. Durch das Saaletal (Weinanbau) radeln wir über Naumburg und haben die Gelegenheit für einen kurzen Abstecher zum deutschen Stonehenge in Goseck. Dort befindet sich eine 1999 entdeckte und bis 2005 rekonstruierte Kreisgrabenanlage mit 7.000 Jahre altem jungsteinzeitlichem Sonnenobservatorium aus Holzpfählen (https://de.wikipedia.org/wiki/Kreisgrabenanlage_von_Goseck).
In Weißenfels biegen wir Richtung Leipzig ab und können südlich an der Stadt vorbei oder direkt ins Zentrum radeln. Wir kreuzen die Weiße Elster, die Pleiße und erreichen bei Grimma die Mulde, folgen kurz darauf der Freiberger Mulde und wechseln dann ins Elbetal, das nördlich von Meißen erreicht wird. In Dresden müssen wir die Elbe schon wieder verlassen und radeln mit moderater Steigung über das Prießnitztal nach Radeberg zum bekannten Bier. Vor Bischofswerda begleiten wir einige Kilometer die Wegnitz, um dann in Bautzen das Spreetal zu queren und in Görlitz über die Lausitzer Neiße nach Polen zu kommen. Zwischen Görlitz und Wroclaw (Breslau) verläuft die Strecke abseits der Flussläufe über einige Höhen und es gibt zwei Möglichkeiten. Die Route über Chojnów ist etwas länger, aber flacher. Die Strecke über Zlotoryja ist kürzer, dafür hügeliger und waldreicher. Ab Wroclaw weist uns die Odra (Oder) den Weg nach Dobrzen Wielki."
Na ostatnim spotkaniu Georg przedstawił nam trasę, którą zaplanował dla naszej wycieczki.
On jest naszym planistą trasy.
Podobnie jak w przypadku naszej podróży do Francji, spędził sporo czasu przy komputerze i z różnymi portalami do planowania tras i już kilka razy pokonał w ten sposób trasę, choć tylko wirtualnie.
Georg już w kwietniu przesłał nam mailem swoje wstępne pomysły. Dla uproszczenia po prostu pozwolę mu się tu wypowiedzieć i przytoczę jego wstępne przemyślenia w dalszej części tekstu:
"Kiedy pierwszy raz pomyślałem o trasie do Dobrzenia Wielkiego, pierwsze co przyszło mi do głowy to "Via Regia". Droga Królewska lub Königweg to średniowieczny szlak handlowy i pielgrzymkowy z Santiago di Compostella przez Paryż, Frankfurt, Lipsk Görlitz, Wrocław, Kraków do Kijowa. Prowadzi ona bezpośrednio przez Dobrzen Wielki. Ponieważ w średniowieczu doliny rzek były w większości podmokłe i bagniste, szlaki handlowe prowadziły przez wyżyny niskich pasm górskich. To samo dotyczy Via Regia, która w Hesji na odcinku od Frankfurtu przez Büdingen do Fuldy nazywana jest również "High Road". Biegnie przez południowy Vogelsberg, nie w dolinie Kinzig, i jest najstarszym i najdłuższym połączeniem lądowym między Europą Zachodnią i Wschodnią. W 2005 roku uzyskał tytuł "Szlak kulturowy Rady Europy". (https://de.wikipedia.org/wiki/Via_Regia). Zarówno szlak pieszy jak i rowerowy można znaleźć w internecie pod hasłem "Via Regia". Gdybyśmy jednak podążyli tą trasą, my rowerzyści musielibyśmy pokonać znacznie więcej metrów wysokości.
W poszukiwaniu bardziej płaskiej trasy oferują się różne doliny rzek i biegnące wzdłuż nich ścieżki rowerowe. Wszystkie początki są trudne, dlatego najpierw trzeba dotrzeć do doliny Fuldy, ewentualnie do Bad Hersfeld lub Fuldy. Metry wysokości do pokonania są w obu przypadkach mniej więcej takie same. Jednak trasa przez Fuldę do Bad Hersfeld jest znacznie dłuższa. W obu wariantach jedziemy najpierw doliną Wieseck do Grünberg, a następnie wzdłuż rzek Ohm i Felda do Alsfeld. Następnie przejeżdżamy obok zamku Herzberg i docieramy do Fuldy w pobliżu Niederaula. Z Bebry trasa prowadzi wzdłuż linii kolejowej do Gerstungen do Werry, dalej, wzdłuż Hörsel, do Eisenach i Gothy. W Erfurcie przekraczamy Gera i w Weimarze docieramy do Ilm, którą podążamy aż do jej ujścia do Saale. Jedziemy przez dolinę Saale (uprawy winorośli) przez Naumburg i mamy okazję na krótki objazd do niemieckiego Stonehenge w Goseck. Znajdziemy tam odkryte w 1999 roku i zrekonstruowane do 2005 roku koliste cmentarzysko z neolitycznym obserwatorium słonecznym sprzed 7000 lat wykonanym z drewnianych słupów (https://de.wikipedia.org/wiki/Kreisgrabenanlage_von_Goseck).
W Weißenfels skręcamy w kierunku Lipska i możemy jechać na południe obok miasta lub bezpośrednio do centrum. Przekraczamy Weiße Elster, Pleiße i docieramy do Muldy koło Grimma, krótko podążamy za Muldą Freiberga, a następnie zmieniamy kierunek na dolinę Łaby, do której docieramy na północ od Meißen. W Dreźnie musimy ponownie opuścić Łabę i przejechać rowerem z umiarkowanym nachyleniem przez Prießnitztal do Radeberg na słynne piwo. Przed Bischofswerdą przez kilka kilometrów podążamy za Wegnitz, następnie przekraczamy dolinę Sprewy w Bautzen i przez Nysę Łużycką wchodzimy do Polski w Görlitz. Między Görlitz a Wrocławiem trasa biegnie z rzeki przez pewne wysokości i są dwa warianty. Trasa przez Chojnów jest nieco dłuższa, ale bardziej płaska. Trasa przez Złotoryję jest krótsza, ale bardziej wznosząca i zalesiona. Z Wrocławia Odra (Oder) wskazuje nam drogę do Dobrzenia Wielkiego."
Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
Er ist unser Routenplanerroutinier.
Wie schon bei unsrer Fahrt nach Frankreich hat er viel Zeit am Computer und mit verschiedenen Routenplanerportalen verbracht und auf diese Weise die Strecke schon mehrfach, allerdings nur virtuell, zurückgelegt.
Schon im April hatte uns Georg seine Vorüberlegungen per Mail mitgeteilt. Der Einfachheit halber überlasse ich ihm hier einfach das Wort und zitiere im Folgenden seine Vorüberlegungen:
"Beim ersten Nachdenken über die zu fahrende Strecke nach Dobrzen Wielki fiel mir als Erstes die "Via Regia" ein. Die Königstraße oder der Königsweg ist ein mittelalterlicher Handels- und Pilgerweg von Santiago di Compostella über Paris, Frankfurt, Leipzig Görlitz, Breslau, Krakau bis nach Kiew. Sie führt direkt durch Dobrzen Wielki. Da im Mittelalter die Flusstäler meist feucht um sumpfig waren, führten die Handelswege über die Höhen der Mittelgebirge. Ebenso die Via Regia, die in Hessen im Abschnitt von Frankfurt über Büdingen nach Fulda auch ?Hohe Straße? genannt wird. Sie verläuft über den südlichen Vogelsberg, nicht im Kinzigtal, und ist die älteste und längste Landverbindung zwischen West- und Osteuropa. 2005 wurde sie mit den Begriff ?Kulturstraße des Europarats? ausgezeichnet. (https://de.wikipedia.org/wiki/Via_Regia). Unter "Via Regia" sind sowohl ein Wander- als auch ein Radweg im Internet zu finden. Wenn wir dieser Route folgen würden, müssten wir Radler allerdings deutlich mehr Höhenmeter überwinden.
Auf der Suche nach einer flacheren Strecke bieten sich diverse Flusstäler und die dort verlaufenden Radwege an. Aller Anfang ist schwer, deshalb muss zunächst das Tal der Fulda erreicht werden, alternativ in Bad Hersfeld oder Fulda. Die zu überwindenden Höhenmeter sind in beiden Fällen etwa gleich. Die Strecke über Fulda nach Bad Hersfeld ist allerdings wesentlich länger. In beiden Varianten geht es zunächst durch das Wiesecktal nach Grünberg, weiter entlang von Ohm und Felda nach Alsfeld. Dann radeln wir an der Burg Herzberg vorbei und erreichen bei Niederaula die Fulda. Ab Bebra führt die Route entlang der Bahnstrecke nach Gerstungen zur Werra, dann weiter, der Hörsel folgend, nach Eisenach und Gotha. In Erfurt kreuzen wir die Gera und erreichen in Weimar die Ilm, der wir bis zur Mündung in die Saale folgen. Durch das Saaletal (Weinanbau) radeln wir über Naumburg und haben die Gelegenheit für einen kurzen Abstecher zum deutschen Stonehenge in Goseck. Dort befindet sich eine 1999 entdeckte und bis 2005 rekonstruierte Kreisgrabenanlage mit 7.000 Jahre altem jungsteinzeitlichem Sonnenobservatorium aus Holzpfählen (https://de.wikipedia.org/wiki/Kreisgrabenanlage_von_Goseck).
In Weißenfels biegen wir Richtung Leipzig ab und können südlich an der Stadt vorbei oder direkt ins Zentrum radeln. Wir kreuzen die Weiße Elster, die Pleiße und erreichen bei Grimma die Mulde, folgen kurz darauf der Freiberger Mulde und wechseln dann ins Elbetal, das nördlich von Meißen erreicht wird. In Dresden müssen wir die Elbe schon wieder verlassen und radeln mit moderater Steigung über das Prießnitztal nach Radeberg zum bekannten Bier. Vor Bischofswerda begleiten wir einige Kilometer die Wegnitz, um dann in Bautzen das Spreetal zu queren und in Görlitz über die Lausitzer Neiße nach Polen zu kommen. Zwischen Görlitz und Wroclaw (Breslau) verläuft die Strecke abseits der Flussläufe über einige Höhen und es gibt zwei Möglichkeiten. Die Route über Chojnów ist etwas länger, aber flacher. Die Strecke über Zlotoryja ist kürzer, dafür hügeliger und waldreicher. Ab Wroclaw weist uns die Odra (Oder) den Weg nach Dobrzen Wielki."
Na ostatnim spotkaniu Georg przedstawił nam trasę, którą zaplanował dla naszej wycieczki.
On jest naszym planistą trasy.
Podobnie jak w przypadku naszej podróży do Francji, spędził sporo czasu przy komputerze i z różnymi portalami do planowania tras i już kilka razy pokonał w ten sposób trasę, choć tylko wirtualnie.
Georg już w kwietniu przesłał nam mailem swoje wstępne pomysły. Dla uproszczenia po prostu pozwolę mu się tu wypowiedzieć i przytoczę jego wstępne przemyślenia w dalszej części tekstu:
"Kiedy pierwszy raz pomyślałem o trasie do Dobrzenia Wielkiego, pierwsze co przyszło mi do głowy to "Via Regia". Droga Królewska lub Königweg to średniowieczny szlak handlowy i pielgrzymkowy z Santiago di Compostella przez Paryż, Frankfurt, Lipsk Görlitz, Wrocław, Kraków do Kijowa. Prowadzi ona bezpośrednio przez Dobrzen Wielki. Ponieważ w średniowieczu doliny rzek były w większości podmokłe i bagniste, szlaki handlowe prowadziły przez wyżyny niskich pasm górskich. To samo dotyczy Via Regia, która w Hesji na odcinku od Frankfurtu przez Büdingen do Fuldy nazywana jest również "High Road". Biegnie przez południowy Vogelsberg, nie w dolinie Kinzig, i jest najstarszym i najdłuższym połączeniem lądowym między Europą Zachodnią i Wschodnią. W 2005 roku uzyskał tytuł "Szlak kulturowy Rady Europy". (https://de.wikipedia.org/wiki/Via_Regia). Zarówno szlak pieszy jak i rowerowy można znaleźć w internecie pod hasłem "Via Regia". Gdybyśmy jednak podążyli tą trasą, my rowerzyści musielibyśmy pokonać znacznie więcej metrów wysokości.
W poszukiwaniu bardziej płaskiej trasy oferują się różne doliny rzek i biegnące wzdłuż nich ścieżki rowerowe. Wszystkie początki są trudne, dlatego najpierw trzeba dotrzeć do doliny Fuldy, ewentualnie do Bad Hersfeld lub Fuldy. Metry wysokości do pokonania są w obu przypadkach mniej więcej takie same. Jednak trasa przez Fuldę do Bad Hersfeld jest znacznie dłuższa. W obu wariantach jedziemy najpierw doliną Wieseck do Grünberg, a następnie wzdłuż rzek Ohm i Felda do Alsfeld. Następnie przejeżdżamy obok zamku Herzberg i docieramy do Fuldy w pobliżu Niederaula. Z Bebry trasa prowadzi wzdłuż linii kolejowej do Gerstungen do Werry, dalej, wzdłuż Hörsel, do Eisenach i Gothy. W Erfurcie przekraczamy Gera i w Weimarze docieramy do Ilm, którą podążamy aż do jej ujścia do Saale. Jedziemy przez dolinę Saale (uprawy winorośli) przez Naumburg i mamy okazję na krótki objazd do niemieckiego Stonehenge w Goseck. Znajdziemy tam odkryte w 1999 roku i zrekonstruowane do 2005 roku koliste cmentarzysko z neolitycznym obserwatorium słonecznym sprzed 7000 lat wykonanym z drewnianych słupów (https://de.wikipedia.org/wiki/Kreisgrabenanlage_von_Goseck).
W Weißenfels skręcamy w kierunku Lipska i możemy jechać na południe obok miasta lub bezpośrednio do centrum. Przekraczamy Weiße Elster, Pleiße i docieramy do Muldy koło Grimma, krótko podążamy za Muldą Freiberga, a następnie zmieniamy kierunek na dolinę Łaby, do której docieramy na północ od Meißen. W Dreźnie musimy ponownie opuścić Łabę i przejechać rowerem z umiarkowanym nachyleniem przez Prießnitztal do Radeberg na słynne piwo. Przed Bischofswerdą przez kilka kilometrów podążamy za Wegnitz, następnie przekraczamy dolinę Sprewy w Bautzen i przez Nysę Łużycką wchodzimy do Polski w Görlitz. Między Görlitz a Wrocławiem trasa biegnie z rzeki przez pewne wysokości i są dwa warianty. Trasa przez Chojnów jest nieco dłuższa, ale bardziej płaska. Trasa przez Złotoryję jest krótsza, ale bardziej wznosząca i zalesiona. Z Wrocławia Odra (Oder) wskazuje nam drogę do Dobrzenia Wielkiego."
Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
... link (0 Kommentare) ... comment
Freitag, 13. Mai 2022
Das Knie Teil 2
wolfgang volk, 22:55h
Nach der langen Einleitung im Teil 1 komme ich jetzt zu einem weiteren der Gründe für die lange Pause hier im Blog: Ende Januar bei einer Abfahrt auf einem Dünsberg-Trail bin ich so unglücklich gefallen, dass mein rechtes Knie ziemlich stark verletzt wurde. Nicht nur Innen- und Außenband waren gerissen, auch die Menisken sahen beidseitig in der Magnetresonanztomografie an einer Stelle ziemlich zerfetzt aus.
Mein Orthopäde schüttelte den Kopf und sagte mir mehrfach: "Sie sind wirklich sehr schwer verletzt!" und verordnete mir eine Schiene, welche die Beugung meines Knies ziemlich einschränkte. Ich musste starke Schmerzmittel nehmen und hatte natürlich absolutes Sportverbot. Es dauerte ziemlich lang, bis die Schmerzen weniger wurden und auch danach hatte ich, wenn ich mich falsch und unvorsichtig bewegte, noch lange Schmerzen im Knie. Erst Anfang April wollte mein Arzt die Entscheidung treffen, ob noch eine Meniskusoperation notwendig sein würde.
Während dieser Zeit war ich nicht besonders gut aufgelegt, denn natürlich war es mehr als zweifelhaft, ob ich überhaupt wieder so weit hergestellt sein würde, dass ich die geplante Fahrradtour nach Polen bewältigen könnte.
"Ist da nicht eher der Wunsch der Vater des Gedankens?" fragte mich mein Orthopäde, als beim letzten Arzttermin auf seine Frage, wie es mir gehe, mit "Gut", antwortete.
Etwas ungläubig stellte er verschiedene Tests an und war ziemlich erstaunt, dass eine deutliche Besserung da war.
Er verordnete mir eine Bandage und gab die Erlaubnis zum vorsichtig dosierten Sport.
Mein erster vorsichtiger Lauf klappte erstaunlicherweise prima. Und inzwischen bin ich auch wieder mit meinem Mountainbike auf den Dünsberg und wieder herunter gefahren.
Allerdings meckert das Knie noch hin und wieder, ich kann noch nicht ohne Schmerzen richtig fest in die Pedale treten, aber leichter bis mittlerer Krafteinsatz ist doch schon möglich und es scheint insgesamt zu funktionieren.
Inzwischen bin ich wieder vorsichtig optimistisch, dass es mir gelingen wird, bis zum September wieder meine überflüssigen Kilos, die ich während der Sport-Zwangspause angesammelt habe, loszuwerden und wenigstens halbwegs zu meiner früheren Form zu finden.
Die richtigen Härtetests allerdings stehen noch aus. Im Mai will ich dann mal probieren, wie mein Knie und ich zwei Tage intensiven Radfahrens hintereinander verkraften.
Und ich hoffe, dass wir dann wie geplant zu Dritt den Besuch in Dobrzen-Wielcki schaffen können!
Kolano część 2
Po długim wstępie w części 1, przechodzę do kolejnego z powodów długiej przerwy na blogu: Pod koniec stycznia, podczas zejścia ze szlaku w Dünsbergu, upadłem tak niefortunnie, że moje prawe kolano doznało dość poważnej kontuzji. W badaniu rezonansem magnetycznym stwierdzono nie tylko zerwanie więzadeł wewnętrznych i zewnętrznych, ale także rozdarcie łąkotek w jednym miejscu po obu stronach.
Mój ortopeda potrząsnął głową i kilkakrotnie powiedział mi: "Jest pan naprawdę ciężko ranny!" i przepisał mi szynę, która w znacznym stopniu ograniczyła zgięcie kolana. Musiałem przyjmować silne środki przeciwbólowe i oczywiście miałem absolutny zakaz uprawiania jakiegokolwiek sportu. Minęło sporo czasu, zanim ból ustąpił, a nawet potem, gdy poruszałem się źle i nieostrożnie, jeszcze przez długi czas odczuwałem ból w kolanie. Dopiero na początku kwietnia mój lekarz chciał podjąć decyzję, czy konieczna będzie kolejna operacja łąkotki.
W tym czasie nie byłem w szczególnie dobrym nastroju, bo oczywiście było więcej niż wątpliwe, czy uda mi się wyzdrowieć na tyle, by zdążyć na zaplanowaną wycieczkę rowerową do Polski.
"Czy życzenie nie jest raczej ojcem myśli?" - zapytał mnie mój ortopeda, gdy podczas ostatniej wizyty u lekarza na jego pytanie o samopoczucie odpowiedziałem "dobrze".
Z pewnym niedowierzaniem przeprowadził różne testy i ze zdziwieniem stwierdził, że nastąpiła wyraźna poprawa.
Przepisał opatrunek i zezwolił na starannie dobrane ćwiczenia.
Mój pierwszy ostrożny bieg poszedł zaskakująco dobrze. W międzyczasie jeździłem na rowerze górskim na górę Dünsberg i z powrotem w dół.
Jednak kolano nadal od czasu do czasu mi dokucza, nie mogę pedałować mocno bez bólu, ale mogę używać lekkiej lub średniej siły i wydaje się, że ogólnie działa.
W międzyczasie jestem ostrożnym optymistą, że do września uda mi się pozbyć dodatkowych kilogramów, które przybyły mi podczas obowiązkowej przerwy w zajęciach sportowych, i przynajmniej w pewnym stopniu wrócić do dawnej formy.
Prawdziwe testy wytrzymałościowe są jednak dopiero przed nami. W maju chcę sprawdzić, jak moje kolano i ja poradzimy sobie z dwoma dniami intensywnej pracy.
I mam nadzieje ,ze do Dobrzenia-Wielkiego wyruszymy w trojke tak jak zaplanowalismy.
Mein Orthopäde schüttelte den Kopf und sagte mir mehrfach: "Sie sind wirklich sehr schwer verletzt!" und verordnete mir eine Schiene, welche die Beugung meines Knies ziemlich einschränkte. Ich musste starke Schmerzmittel nehmen und hatte natürlich absolutes Sportverbot. Es dauerte ziemlich lang, bis die Schmerzen weniger wurden und auch danach hatte ich, wenn ich mich falsch und unvorsichtig bewegte, noch lange Schmerzen im Knie. Erst Anfang April wollte mein Arzt die Entscheidung treffen, ob noch eine Meniskusoperation notwendig sein würde.
Während dieser Zeit war ich nicht besonders gut aufgelegt, denn natürlich war es mehr als zweifelhaft, ob ich überhaupt wieder so weit hergestellt sein würde, dass ich die geplante Fahrradtour nach Polen bewältigen könnte.
"Ist da nicht eher der Wunsch der Vater des Gedankens?" fragte mich mein Orthopäde, als beim letzten Arzttermin auf seine Frage, wie es mir gehe, mit "Gut", antwortete.
Etwas ungläubig stellte er verschiedene Tests an und war ziemlich erstaunt, dass eine deutliche Besserung da war.
Er verordnete mir eine Bandage und gab die Erlaubnis zum vorsichtig dosierten Sport.
Mein erster vorsichtiger Lauf klappte erstaunlicherweise prima. Und inzwischen bin ich auch wieder mit meinem Mountainbike auf den Dünsberg und wieder herunter gefahren.
Allerdings meckert das Knie noch hin und wieder, ich kann noch nicht ohne Schmerzen richtig fest in die Pedale treten, aber leichter bis mittlerer Krafteinsatz ist doch schon möglich und es scheint insgesamt zu funktionieren.
Inzwischen bin ich wieder vorsichtig optimistisch, dass es mir gelingen wird, bis zum September wieder meine überflüssigen Kilos, die ich während der Sport-Zwangspause angesammelt habe, loszuwerden und wenigstens halbwegs zu meiner früheren Form zu finden.
Die richtigen Härtetests allerdings stehen noch aus. Im Mai will ich dann mal probieren, wie mein Knie und ich zwei Tage intensiven Radfahrens hintereinander verkraften.
Und ich hoffe, dass wir dann wie geplant zu Dritt den Besuch in Dobrzen-Wielcki schaffen können!
Kolano część 2
Po długim wstępie w części 1, przechodzę do kolejnego z powodów długiej przerwy na blogu: Pod koniec stycznia, podczas zejścia ze szlaku w Dünsbergu, upadłem tak niefortunnie, że moje prawe kolano doznało dość poważnej kontuzji. W badaniu rezonansem magnetycznym stwierdzono nie tylko zerwanie więzadeł wewnętrznych i zewnętrznych, ale także rozdarcie łąkotek w jednym miejscu po obu stronach.
Mój ortopeda potrząsnął głową i kilkakrotnie powiedział mi: "Jest pan naprawdę ciężko ranny!" i przepisał mi szynę, która w znacznym stopniu ograniczyła zgięcie kolana. Musiałem przyjmować silne środki przeciwbólowe i oczywiście miałem absolutny zakaz uprawiania jakiegokolwiek sportu. Minęło sporo czasu, zanim ból ustąpił, a nawet potem, gdy poruszałem się źle i nieostrożnie, jeszcze przez długi czas odczuwałem ból w kolanie. Dopiero na początku kwietnia mój lekarz chciał podjąć decyzję, czy konieczna będzie kolejna operacja łąkotki.
W tym czasie nie byłem w szczególnie dobrym nastroju, bo oczywiście było więcej niż wątpliwe, czy uda mi się wyzdrowieć na tyle, by zdążyć na zaplanowaną wycieczkę rowerową do Polski.
"Czy życzenie nie jest raczej ojcem myśli?" - zapytał mnie mój ortopeda, gdy podczas ostatniej wizyty u lekarza na jego pytanie o samopoczucie odpowiedziałem "dobrze".
Z pewnym niedowierzaniem przeprowadził różne testy i ze zdziwieniem stwierdził, że nastąpiła wyraźna poprawa.
Przepisał opatrunek i zezwolił na starannie dobrane ćwiczenia.
Mój pierwszy ostrożny bieg poszedł zaskakująco dobrze. W międzyczasie jeździłem na rowerze górskim na górę Dünsberg i z powrotem w dół.
Jednak kolano nadal od czasu do czasu mi dokucza, nie mogę pedałować mocno bez bólu, ale mogę używać lekkiej lub średniej siły i wydaje się, że ogólnie działa.
W międzyczasie jestem ostrożnym optymistą, że do września uda mi się pozbyć dodatkowych kilogramów, które przybyły mi podczas obowiązkowej przerwy w zajęciach sportowych, i przynajmniej w pewnym stopniu wrócić do dawnej formy.
Prawdziwe testy wytrzymałościowe są jednak dopiero przed nami. W maju chcę sprawdzić, jak moje kolano i ja poradzimy sobie z dwoma dniami intensywnej pracy.
I mam nadzieje ,ze do Dobrzenia-Wielkiego wyruszymy w trojke tak jak zaplanowalismy.
... link (0 Kommentare) ... comment
Donnerstag, 5. Mai 2022
Die Jahreshauptversammlung
wolfgang volk, 21:23h
Am 7. April fand in der Turnhallengaststätte in Heuchelheim die Jahreshauptversammlung des VIB (Verein für Internationale Beziehungen) statt.
Aufgrund der Pandemie gab es leider vom Vorstand nicht so sehr viel zu berichten, denn fast alle Aktivitäten konnten wegen der Kontaktbeschränkungen nicht stattfinden.
Auch die diesjährige Pfingst-Begegnung mit den französischen Freunden aus Gemenos wurde leider doch noch kurzfristig abgesagt, obwohl wir sehr darauf gehofft hatten.
Umso erfreuter war die Versammlung über die Bekanntgabe des Termins für den Austausch mit Dobrzen-Wielcki vom 16. bis 18. September. In diesem Zusammenhang informierte Georg Bode - einer unserer Mitfahrer - die Versammlung auch über unsere geplante Radtour, bei der wir ja anstreben, zeitgleich mit dem Bus der übrigen Heuchelheimer Austauschgäste in Dobrzen-Wielcki einzutreffen.
Eindrücklich berichtete der Bürgermeister Lars Burkhard Steinz, der ja auch Vorsitzender des VIB ist, von einem längeren Telefongespräch mit unsren polnischen Partnern, in dem geschildert wurde, wie die große Anzahl der ukrainischen Flüchtlinge dort aufgenommen werden.
Spontan wurde in unsrer Versammlung daraufhin der Antrag gestellt und einstimmig beschlossen, 1500 Euro aus dem Vereinsvermögen für diese Menschen dort zu spenden. Außerdem wurde beschlossen im Heuchelheimer Anzeigenblatt gemeinsam mit dem Gemeindevorstand zu einer Spendenaktion aufzurufen.
Ein bekannter Erfolg dieser Aktion ist z.B. eine große Spende des HCV (Heuchelheimer Carnevalsverein).
Außerdem hat es einen Hilfstransport gegeben, mit dem dringend benötigte Produkte wie z.B. Medikamente, Schlafsäcke, Decken, Stirnlampen und vieles anderes mehr nach Dobrzen-Wielcki gebracht wurden.
Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy
7 kwietnia w sali Turnhallengaststätte w Heuchelheim odbyło się doroczne walne zgromadzenie VIB (Stowarzyszenia Stosunków Międzynarodowych).
Z powodu pandemii nie było niestety zbyt wiele do przekazania, ponieważ prawie wszystkie działania nie mogły się odbyć ze względu na ograniczenia w kontaktach.
Tegoroczne spotkanie w Zielone Świątki z francuskimi przyjaciółmi z Gemenos również zostało niestety odwołane w krótkim czasie, choć mieliśmy na nie wielką nadzieję.
Tym bardziej ucieszyło zebranych ogłoszenie terminu wymiany z Dobrzeniem-Wielcami w dniach 16-18 września. W tym kontekście Georg Bode - jeden z naszych współtowarzyszy podróży - poinformował zebranych o naszej planowanej wycieczce rowerowej, na którą zamierzamy dotrzeć do Dobrzenia Wielkiego w tym samym czasie, co autobus innych gości z Heuchelheim.
Burmistrz Lars Burkhard Steinz, który jest również przewodniczącym VIB, w imponujący sposób opowiedział o długiej rozmowie telefonicznej z naszymi polskimi partnerami, w której opisali oni, jak przyjmowana jest duża liczba uchodźców z Ukrainy.
Spontanicznie na naszym spotkaniu padł wniosek i jednogłośnie zdecydowano o przekazaniu 1500 euro z majątku stowarzyszenia na rzecz tych ludzi. Ponadto postanowiono, że we współpracy z samorządem lokalnym zostanie przeprowadzona zbiórka pieniędzy w gazecie reklamowej Heuchelheim.
Znanym sukcesem tej kampanii jest na przykład duża darowizna od organizacji HCV (Heuchelheimer Carnevalsverein).
Ponadto zorganizowano transport pomocy, którym przywieziono do Dobrzenia Wielkiego pilnie potrzebne produkty, takie jak leki, śpiwory, koce, czołówki i wiele innych.
Aufgrund der Pandemie gab es leider vom Vorstand nicht so sehr viel zu berichten, denn fast alle Aktivitäten konnten wegen der Kontaktbeschränkungen nicht stattfinden.
Auch die diesjährige Pfingst-Begegnung mit den französischen Freunden aus Gemenos wurde leider doch noch kurzfristig abgesagt, obwohl wir sehr darauf gehofft hatten.
Umso erfreuter war die Versammlung über die Bekanntgabe des Termins für den Austausch mit Dobrzen-Wielcki vom 16. bis 18. September. In diesem Zusammenhang informierte Georg Bode - einer unserer Mitfahrer - die Versammlung auch über unsere geplante Radtour, bei der wir ja anstreben, zeitgleich mit dem Bus der übrigen Heuchelheimer Austauschgäste in Dobrzen-Wielcki einzutreffen.
Eindrücklich berichtete der Bürgermeister Lars Burkhard Steinz, der ja auch Vorsitzender des VIB ist, von einem längeren Telefongespräch mit unsren polnischen Partnern, in dem geschildert wurde, wie die große Anzahl der ukrainischen Flüchtlinge dort aufgenommen werden.
Spontan wurde in unsrer Versammlung daraufhin der Antrag gestellt und einstimmig beschlossen, 1500 Euro aus dem Vereinsvermögen für diese Menschen dort zu spenden. Außerdem wurde beschlossen im Heuchelheimer Anzeigenblatt gemeinsam mit dem Gemeindevorstand zu einer Spendenaktion aufzurufen.
Ein bekannter Erfolg dieser Aktion ist z.B. eine große Spende des HCV (Heuchelheimer Carnevalsverein).
Außerdem hat es einen Hilfstransport gegeben, mit dem dringend benötigte Produkte wie z.B. Medikamente, Schlafsäcke, Decken, Stirnlampen und vieles anderes mehr nach Dobrzen-Wielcki gebracht wurden.
Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy
7 kwietnia w sali Turnhallengaststätte w Heuchelheim odbyło się doroczne walne zgromadzenie VIB (Stowarzyszenia Stosunków Międzynarodowych).
Z powodu pandemii nie było niestety zbyt wiele do przekazania, ponieważ prawie wszystkie działania nie mogły się odbyć ze względu na ograniczenia w kontaktach.
Tegoroczne spotkanie w Zielone Świątki z francuskimi przyjaciółmi z Gemenos również zostało niestety odwołane w krótkim czasie, choć mieliśmy na nie wielką nadzieję.
Tym bardziej ucieszyło zebranych ogłoszenie terminu wymiany z Dobrzeniem-Wielcami w dniach 16-18 września. W tym kontekście Georg Bode - jeden z naszych współtowarzyszy podróży - poinformował zebranych o naszej planowanej wycieczce rowerowej, na którą zamierzamy dotrzeć do Dobrzenia Wielkiego w tym samym czasie, co autobus innych gości z Heuchelheim.
Burmistrz Lars Burkhard Steinz, który jest również przewodniczącym VIB, w imponujący sposób opowiedział o długiej rozmowie telefonicznej z naszymi polskimi partnerami, w której opisali oni, jak przyjmowana jest duża liczba uchodźców z Ukrainy.
Spontanicznie na naszym spotkaniu padł wniosek i jednogłośnie zdecydowano o przekazaniu 1500 euro z majątku stowarzyszenia na rzecz tych ludzi. Ponadto postanowiono, że we współpracy z samorządem lokalnym zostanie przeprowadzona zbiórka pieniędzy w gazecie reklamowej Heuchelheim.
Znanym sukcesem tej kampanii jest na przykład duża darowizna od organizacji HCV (Heuchelheimer Carnevalsverein).
Ponadto zorganizowano transport pomocy, którym przywieziono do Dobrzenia Wielkiego pilnie potrzebne produkty, takie jak leki, śpiwory, koce, czołówki i wiele innych.
... link (0 Kommentare) ... comment
Sonntag, 24. April 2022
Das Knie, Teil 1
wolfgang volk, 12:54h
Das Knie Teil 1
Normalerweise bin ich kein Freund davon, wenn man die eigene Befindlichkeit in sozialen Medien der gesamten Weltöffentlichkeit mitzuteilen bestrebt ist. Deswegen bin ich auch nicht bei Facebook zu finden und habe auch keinesfalls vor, das irgendwann zu ändern. Jetzt und hier muss ich allerdings von diesem Prinzip eine Ausnahme machen, denn der Zustand meines Knies ist ja zumindestens für die Öffentlichkeit wichtig, welche sich für unsere geplante Radtour nach Dobrzen-Wielcki interessiert. Denn ohne ein funktionierendes Knie gibt es keine Radtour...
Wer bei uns in der Gegend Mountainbike fährt, kennt ihn mit Sicherheit: Den Dünsberg.
Er ist die höchste Erhebung in unsrer Umgebung mit 498 Metern über dem Meeresspiegel. Und auf dem Gipfel gibt es eine urige und sehr gute Gaststätte mit Bier aus der Flasche und rustikalen Speisen. Und an der Theke findet man die Markierung "500 Meter über normal Null", so dass der Berg mit diesem kleinen Trick doch noch die fehlenden zwei Meter Höhe ergattern kann.
Falls von unseren polnischen Freunden noch niemand dort war, sollte das unbedingt nachgeholt werden. Allerdings muss dazu noch nachgetragen werden, dass man nur zu Fuß auf den Gipfel kommt. Der Weg vom Parkplatz am Dünsberg ist zwar kurz, aber recht steil zu laufen...
Der Berg war schon vor mehr als 2000 Jahren von den Kelten besiedelt. Davon zeugen die Überreste dreier mächtiger Ringwälle, die den Dünsberg umgeben. Und bei Grabungen fand man keltische Gold- und Silbermünzen, Reste von verbranntem Getreide, Spinnwirtel, Überreste von Lehmhütten und vieles anderes mehr. Die Funde sind übrigens im Museum Keltenkeller am Fuß des Dünsbergs in Biebertal zu besichtigen.
Nicht nur Wanderer, sondern auch viele Mountainbiker kommen immer wieder hierher, um auf mehr oder weniger wilden Abfahrtspisten, Single-Trails genannt, hinauf und hinunter zu fahren.
Auch bei mir ist der Dünsberg oft Ziel meiner heimischen Mountainbiketouren.
Kolano część 1
Zazwyczaj nie jestem zwolennikiem dzielenia się swoim stanem ducha z całym światem za pośrednictwem mediów społecznościowych. Dlatego nie jestem na Facebooku i nie zamierzam tego zmieniać w najbliższym czasie. Tu i teraz muszę jednak zrobić wyjątek od tej zasady, ponieważ stan mojego kolana jest ważny przynajmniej dla publiczności, która jest zainteresowana naszą planowaną wycieczką rowerową do Dobrzenia Wielkiego. Bo bez sprawnego kolana nie ma wycieczki rowerowej....
Każdy, kto jeździ na rowerze górskim w naszej okolicy, z pewnością wie, że jest to Dünsberg.
Jest to najwyższe wzniesienie w naszym regionie - 498 metrów nad poziomem morza. A na szczycie znajduje się rustykalna i bardzo dobra restauracja z piwem z butelki i rustykalnym jedzeniem. A na słupku można znaleźć oznaczenie "500 metrów powyżej normalnego zera", że dzięki tej małej sztuczce góra może jeszcze zyskać brakujące dwa metry wysokości.
Jeśli nikt z naszych polskich przyjaciół jeszcze tam nie był, powinien to koniecznie nadrobić. Należy jednak dodać, że na szczyt można dotrzeć tylko pieszo. Droga z parkingu w Dünsberg jest krótka, ale dość stroma...
Góra była zamieszkana przez Celtów już ponad 2000 lat temu. Świadczą o tym pozostałości trzech potężnych wałów pierścieniowych otaczających Dünsberg. Podczas wykopalisk znaleziono złote i srebrne monety celtyckie, resztki wypalonego zboża, wałki wrzecion, pozostałości chat błotnych i wiele innych. Nawiasem mówiąc, znaleziska można obejrzeć w muzeum Keltenkeller u podnóża Dünsberg w Biebertal.
Nie tylko turyści, ale także wielu rowerzystów górskich przyjeżdża tu wielokrotnie, aby jeździć w górę i w dół po mniej lub bardziej dzikich trasach zjazdowych, zwanych singletrackami.
Również dla mnie Dünsberg jest często celem moich lokalnych wycieczek rowerem górskim.
Normalerweise bin ich kein Freund davon, wenn man die eigene Befindlichkeit in sozialen Medien der gesamten Weltöffentlichkeit mitzuteilen bestrebt ist. Deswegen bin ich auch nicht bei Facebook zu finden und habe auch keinesfalls vor, das irgendwann zu ändern. Jetzt und hier muss ich allerdings von diesem Prinzip eine Ausnahme machen, denn der Zustand meines Knies ist ja zumindestens für die Öffentlichkeit wichtig, welche sich für unsere geplante Radtour nach Dobrzen-Wielcki interessiert. Denn ohne ein funktionierendes Knie gibt es keine Radtour...
Wer bei uns in der Gegend Mountainbike fährt, kennt ihn mit Sicherheit: Den Dünsberg.
Er ist die höchste Erhebung in unsrer Umgebung mit 498 Metern über dem Meeresspiegel. Und auf dem Gipfel gibt es eine urige und sehr gute Gaststätte mit Bier aus der Flasche und rustikalen Speisen. Und an der Theke findet man die Markierung "500 Meter über normal Null", so dass der Berg mit diesem kleinen Trick doch noch die fehlenden zwei Meter Höhe ergattern kann.
Falls von unseren polnischen Freunden noch niemand dort war, sollte das unbedingt nachgeholt werden. Allerdings muss dazu noch nachgetragen werden, dass man nur zu Fuß auf den Gipfel kommt. Der Weg vom Parkplatz am Dünsberg ist zwar kurz, aber recht steil zu laufen...
Der Berg war schon vor mehr als 2000 Jahren von den Kelten besiedelt. Davon zeugen die Überreste dreier mächtiger Ringwälle, die den Dünsberg umgeben. Und bei Grabungen fand man keltische Gold- und Silbermünzen, Reste von verbranntem Getreide, Spinnwirtel, Überreste von Lehmhütten und vieles anderes mehr. Die Funde sind übrigens im Museum Keltenkeller am Fuß des Dünsbergs in Biebertal zu besichtigen.
Nicht nur Wanderer, sondern auch viele Mountainbiker kommen immer wieder hierher, um auf mehr oder weniger wilden Abfahrtspisten, Single-Trails genannt, hinauf und hinunter zu fahren.
Auch bei mir ist der Dünsberg oft Ziel meiner heimischen Mountainbiketouren.
Kolano część 1
Zazwyczaj nie jestem zwolennikiem dzielenia się swoim stanem ducha z całym światem za pośrednictwem mediów społecznościowych. Dlatego nie jestem na Facebooku i nie zamierzam tego zmieniać w najbliższym czasie. Tu i teraz muszę jednak zrobić wyjątek od tej zasady, ponieważ stan mojego kolana jest ważny przynajmniej dla publiczności, która jest zainteresowana naszą planowaną wycieczką rowerową do Dobrzenia Wielkiego. Bo bez sprawnego kolana nie ma wycieczki rowerowej....
Każdy, kto jeździ na rowerze górskim w naszej okolicy, z pewnością wie, że jest to Dünsberg.
Jest to najwyższe wzniesienie w naszym regionie - 498 metrów nad poziomem morza. A na szczycie znajduje się rustykalna i bardzo dobra restauracja z piwem z butelki i rustykalnym jedzeniem. A na słupku można znaleźć oznaczenie "500 metrów powyżej normalnego zera", że dzięki tej małej sztuczce góra może jeszcze zyskać brakujące dwa metry wysokości.
Jeśli nikt z naszych polskich przyjaciół jeszcze tam nie był, powinien to koniecznie nadrobić. Należy jednak dodać, że na szczyt można dotrzeć tylko pieszo. Droga z parkingu w Dünsberg jest krótka, ale dość stroma...
Góra była zamieszkana przez Celtów już ponad 2000 lat temu. Świadczą o tym pozostałości trzech potężnych wałów pierścieniowych otaczających Dünsberg. Podczas wykopalisk znaleziono złote i srebrne monety celtyckie, resztki wypalonego zboża, wałki wrzecion, pozostałości chat błotnych i wiele innych. Nawiasem mówiąc, znaleziska można obejrzeć w muzeum Keltenkeller u podnóża Dünsberg w Biebertal.
Nie tylko turyści, ale także wielu rowerzystów górskich przyjeżdża tu wielokrotnie, aby jeździć w górę i w dół po mniej lub bardziej dzikich trasach zjazdowych, zwanych singletrackami.
Również dla mnie Dünsberg jest często celem moich lokalnych wycieczek rowerem górskim.
... link (0 Kommentare) ... comment
Mittwoch, 20. April 2022
Der Krieg und die Radtour
wolfgang volk, 15:52h
Eine der frühen Erinnerungen meiner Kindheit ist die Kuba-Krise. So richtig verstanden habe ich damals nicht, dass die USA die Stationierung von Atomraketen auf Kuba direkt vor ihrer Haustüre auf keinen Fall zulassen wollten. Aber dass damals die Welt sich für etwa eine Woche in höchster Gefahr befand, in einem Atomkrieg ausgelöscht zu werden, hat sich dem damals Zwölfjährigen nachhaltig eingeprägt. Und auch in den Folgejahren während des sogenannten Kalten Kriegs war ja das Risiko des Weltendes durch einen Atomkrieg nicht viel geringer.
Wie erleichtert war ich und bestimmt auch viele andere Menschen, als im Zuge der Annäherung der beiden Blöcke die Atomwaffen weniger wurden, mit denen man die Welt in den alten Zeiten gleich mehrfach hätte total auslöschen können.
Und als schließlich Stück für Stück der sogenannte Eiserne Vorhang - die Grenze zwischen dem Osten und dem Westen - zerfiel und der Wandel durch Handel einsetzte, gewöhnte ich mich gerne an die Abwesenheit von Kriegs- und Vernichtungsdrohung. Es schien ja tatsächlich so, dass Vernunft, Toleranz, Achtung der Menschen voreinander wenigstens innerhalb von Europa Stabilität und Bestand haben könnten.
Der 24. Februar war ein Schock für mich. Plötzlich waren Atomkrieg und Vernichtung der gesamten Welt wieder sehr real und sind es bis heute. Plötzlich stand uns und noch mehr unseren Nachbarländern im Osten ein brutaler Krieg direkt vor der Haustür und die Gefahr ist groß, dass er schnell auch auf andere Länder und auf uns übergreifen kann.
Obwohl das natürlich nicht der erste und wichtigste Gedanke war, schien mir damit auch die Radtour zu unseren polnischen Freunden als zumindest fraglich. Denn auch jetzt noch ist kaum abschätzbar, wie die Situation bis dahin bei uns und in Polen sein wird und es gibt bestimmt wichtigere Dinge zu tun, als sich um eine Radtour zu kümmern.
Wie wohl viele andere Menschen in meiner Umgebung auch hätte ich es nicht für möglich gehalten, dass heutzutage ein Krieg mitten in Europa möglich sein könnte.
Im Nachhinein musste ich allerdings erkennen, dass dieser Krieg bereits mehrere Jahre vorher schon begonnen hatte und ich und auch viele andere in Deutschland ihn wohl nicht richtig wahrnehmen wollten. Auch war leider im Nachhinein klar, dass sich bei mir und vielen anderen eine durch Wunschdenken völlig verfehlte Einschätzung des russischen Regimes festgesetzt hatte. Denn jeder, der das wollte konnte schon vorher sehen, wie bestialisch und rücksichtslos gegen Zivilbevölkerung und Infrastruktur die Kriege in Tschetschenien und Syrien geführt, wie hemmungslos Kritiker des Putin-Regimes vergiftet und ermordet wurden und mit wieviel Lügen von den russischen Medien, über soziale Netzwerke und durch Computerhacking versucht wurde, Zwietracht und Streit in die westliche Welt hineinzutragen bis hin zur Unterstützung von Trump, Marine Le Pen, der deutschen AFD und anderen rechtspopulistischen Parteien und Strömungen.
Gleichzeitig ist auch zu erkennen, dass die direkten Nachbarn Russlands und die Länder in seiner Nachbarschaft, die sich aus seiner Einflussphäre gelöst haben diesen Illusionen nie in diesem Maße angehangen haben. Zu präsent ist vermutlich dort noch das Bewusstsein, wie die zentrale Macht schon immer mit unterjochten Nationen und auch der eigenen Bevölkerung umgegangen ist. Und wenn man in die Geschichte zurückschaut, sieht man, dass Russland nie wirklich aufgehört hat, von einem autokratischen Zaren regiert zu werden, der mit allen Mitteln seine Macht festzuhalten bestrebt ist, der sich gemeinsam mit einer kleinen Clique auf Kosten der Bevölkerung und des Landes bereichert und dem das Wohl seiner Untertanen letztlich gleichgültig ist.
Noch gefangen in meiner ersten passiven Betroffenheit sah ich dann aber mit Bewunderung, wie massiv und selbstverständlich die Menschen und die Regierung in Polen und in Dobrzen-Wielcki die aus der Ukraine fliehenden Menschen aufnahmen und sie unterstützten und erkannte, dass es jetzt gerade darauf ankommt, anzupacken, etwas zu tun und klare Signale gegen die aggressive und unmenschliche Kriegspolitik zu tun.
Und ein winziger Beitrag dazu, wenn bestimmt auch nicht der wichtigste, ist es sicherlich auch, wenn wir durch unsere Fahrradtour zeigen, dass wir mit unsrer polnischen Partnergemeinde zusammenstehen und uns nicht einschüchtern lassen, sondern gemeinsam für Völkerverständigung, Freiheit und Demokratie einstehen.
Wojna i jazda na rowerze
Jednym z najwcześniejszych wspomnień z mojego dzieciństwa jest kubański kryzys rakietowy. Nie bardzo rozumiałem wtedy, że USA chciały zapobiec rozmieszczeniu rakiet nuklearnych na Kubie tuż za jej progiem. Jednak fakt, że przez tydzień światu groziła zagłada w wyniku wojny atomowej, wywarł na dwunastolatku ogromne wrażenie. Nawet w następnych latach, w okresie tzw. zimnej wojny, ryzyko końca świata w wyniku wojny jądrowej nie było dużo mniejsze.
Z jaką ulgą przyjąłem, i jestem pewien, że wielu innych ludzi, fakt, że w trakcie zbliżenia obu bloków zmniejszyła się ilość broni jądrowej, za pomocą której w dawnych czasach świat mógł zostać kilkakrotnie całkowicie unicestwiony.
A kiedy w końcu, kawałek po kawałku, tak zwana żelazna kurtyna - granica między Wschodem a Zachodem - rozpadła się i zaczęły się zmiany w handlu, chętnie przyzwyczaiłem się do braku gróźb wojny i zagłady. Naprawdę wydawało się, że rozsądek, tolerancja, szacunek dla innych mogą mieć stabilność i trwałość, przynajmniej w Europie.
24 lutego był dla mnie szokiem. Nagle wojna nuklearna i zniszczenie całego świata stały się znowu bardzo realne, i tak jest do dziś. Nagle u naszych drzwi, a jeszcze bardziej u naszych sąsiadów na Wschodzie, pojawiła się brutalna wojna, a niebezpieczeństwo, że może się ona szybko rozprzestrzenić na inne kraje i na nas, jest ogromne.
Choć oczywiście nie była to pierwsza i najważniejsza myśl, to jednak sprawiła, że wycieczka rowerowa do naszych polskich przyjaciół wydała się co najmniej wątpliwa. Bo nawet teraz trudno oszacować, jak do tego czasu będzie wyglądała sytuacja z nami w Polsce, a na pewno są ważniejsze rzeczy do zrobienia niż martwienie się o wycieczkę rowerową.
Podobnie jak zapewne wiele innych osób z mojego otoczenia, nie pomyślałbym, że w dzisiejszych czasach w środku Europy może wybuchnąć wojna.
Z perspektywy czasu musiałem jednak zdać sobie sprawę, że ta wojna zaczęła się już kilka lat wcześniej i że ja, a także wiele innych osób w Niemczech prawdopodobnie nie chciało jej właściwie postrzegać. Niestety, z perspektywy czasu stało się jasne, że ja i wielu innych na skutek myślenia życzeniowego całkowicie błędnie oceniliśmy reżim rosyjski. Ponieważ każdy, kto chciał, mógł wcześniej zobaczyć, w jak bestialski i bezwzględny sposób prowadzono wojny w Czeczenii i Syrii przeciwko ludności cywilnej i infrastrukturze, jak bez ograniczeń truto i mordowano krytyków reżimu Putina oraz jak wielu kłamstw używano w rosyjskich mediach, za pośrednictwem sieci społecznościowych i poprzez hakerstwo komputerowe, próbując wprowadzić niezgodę i spory w świecie zachodnim, aż po poparcie dla Trumpa, Marine Le Pen, niemieckiej AFD i innych prawicowych partii i ruchów populistycznych.
Jednocześnie można zauważyć, że bezpośredni sąsiedzi Rosji oraz kraje sąsiadujące z nią, które wyłamały się z jej strefy wpływów, nigdy nie trzymały się tych złudzeń w takim stopniu. Świadomość tego, jak władza centralna zawsze postępowała z podbitymi narodami, a także z własną ludnością, jest tam chyba wciąż zbyt obecna. A jeśli spojrzeć wstecz na historię, widać, że Rosja nigdy tak naprawdę nie przestała być rządzona przez autokratycznego cara, który wszelkimi sposobami dąży do utrzymania władzy, który wzbogaca się wraz z niewielką kliką kosztem ludności i kraju, i któremu ostatecznie obojętne jest dobro poddanych.
Wciąż jednak ogarnięty początkową bierną konsternacją, zobaczyłem z podziwem, jak masowo i naturalnie ludzie i rząd w Polsce i w Dobrzeniu Wielkim przyjęli i wsparli ludzi uciekających z Ukrainy, i zdałem sobie sprawę, że teraz trzeba wziąć się do pracy, zrobić coś i wysłać wyraźne sygnały przeciwko agresywnej i nieludzkiej polityce wojennej.
I mały wkład w to, choć z pewnością nie najważniejszy, jest także wtedy, gdy poprzez naszą wycieczkę rowerową pokazujemy, że stoimy razem z naszą polską wspólnotą partnerską i nie dajemy się zastraszyć, lecz wspólnie opowiadamy się za międzynarodowym porozumieniem, wolnością i demokracją.
Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
.
Wie erleichtert war ich und bestimmt auch viele andere Menschen, als im Zuge der Annäherung der beiden Blöcke die Atomwaffen weniger wurden, mit denen man die Welt in den alten Zeiten gleich mehrfach hätte total auslöschen können.
Und als schließlich Stück für Stück der sogenannte Eiserne Vorhang - die Grenze zwischen dem Osten und dem Westen - zerfiel und der Wandel durch Handel einsetzte, gewöhnte ich mich gerne an die Abwesenheit von Kriegs- und Vernichtungsdrohung. Es schien ja tatsächlich so, dass Vernunft, Toleranz, Achtung der Menschen voreinander wenigstens innerhalb von Europa Stabilität und Bestand haben könnten.
Der 24. Februar war ein Schock für mich. Plötzlich waren Atomkrieg und Vernichtung der gesamten Welt wieder sehr real und sind es bis heute. Plötzlich stand uns und noch mehr unseren Nachbarländern im Osten ein brutaler Krieg direkt vor der Haustür und die Gefahr ist groß, dass er schnell auch auf andere Länder und auf uns übergreifen kann.
Obwohl das natürlich nicht der erste und wichtigste Gedanke war, schien mir damit auch die Radtour zu unseren polnischen Freunden als zumindest fraglich. Denn auch jetzt noch ist kaum abschätzbar, wie die Situation bis dahin bei uns und in Polen sein wird und es gibt bestimmt wichtigere Dinge zu tun, als sich um eine Radtour zu kümmern.
Wie wohl viele andere Menschen in meiner Umgebung auch hätte ich es nicht für möglich gehalten, dass heutzutage ein Krieg mitten in Europa möglich sein könnte.
Im Nachhinein musste ich allerdings erkennen, dass dieser Krieg bereits mehrere Jahre vorher schon begonnen hatte und ich und auch viele andere in Deutschland ihn wohl nicht richtig wahrnehmen wollten. Auch war leider im Nachhinein klar, dass sich bei mir und vielen anderen eine durch Wunschdenken völlig verfehlte Einschätzung des russischen Regimes festgesetzt hatte. Denn jeder, der das wollte konnte schon vorher sehen, wie bestialisch und rücksichtslos gegen Zivilbevölkerung und Infrastruktur die Kriege in Tschetschenien und Syrien geführt, wie hemmungslos Kritiker des Putin-Regimes vergiftet und ermordet wurden und mit wieviel Lügen von den russischen Medien, über soziale Netzwerke und durch Computerhacking versucht wurde, Zwietracht und Streit in die westliche Welt hineinzutragen bis hin zur Unterstützung von Trump, Marine Le Pen, der deutschen AFD und anderen rechtspopulistischen Parteien und Strömungen.
Gleichzeitig ist auch zu erkennen, dass die direkten Nachbarn Russlands und die Länder in seiner Nachbarschaft, die sich aus seiner Einflussphäre gelöst haben diesen Illusionen nie in diesem Maße angehangen haben. Zu präsent ist vermutlich dort noch das Bewusstsein, wie die zentrale Macht schon immer mit unterjochten Nationen und auch der eigenen Bevölkerung umgegangen ist. Und wenn man in die Geschichte zurückschaut, sieht man, dass Russland nie wirklich aufgehört hat, von einem autokratischen Zaren regiert zu werden, der mit allen Mitteln seine Macht festzuhalten bestrebt ist, der sich gemeinsam mit einer kleinen Clique auf Kosten der Bevölkerung und des Landes bereichert und dem das Wohl seiner Untertanen letztlich gleichgültig ist.
Noch gefangen in meiner ersten passiven Betroffenheit sah ich dann aber mit Bewunderung, wie massiv und selbstverständlich die Menschen und die Regierung in Polen und in Dobrzen-Wielcki die aus der Ukraine fliehenden Menschen aufnahmen und sie unterstützten und erkannte, dass es jetzt gerade darauf ankommt, anzupacken, etwas zu tun und klare Signale gegen die aggressive und unmenschliche Kriegspolitik zu tun.
Und ein winziger Beitrag dazu, wenn bestimmt auch nicht der wichtigste, ist es sicherlich auch, wenn wir durch unsere Fahrradtour zeigen, dass wir mit unsrer polnischen Partnergemeinde zusammenstehen und uns nicht einschüchtern lassen, sondern gemeinsam für Völkerverständigung, Freiheit und Demokratie einstehen.
Wojna i jazda na rowerze
Jednym z najwcześniejszych wspomnień z mojego dzieciństwa jest kubański kryzys rakietowy. Nie bardzo rozumiałem wtedy, że USA chciały zapobiec rozmieszczeniu rakiet nuklearnych na Kubie tuż za jej progiem. Jednak fakt, że przez tydzień światu groziła zagłada w wyniku wojny atomowej, wywarł na dwunastolatku ogromne wrażenie. Nawet w następnych latach, w okresie tzw. zimnej wojny, ryzyko końca świata w wyniku wojny jądrowej nie było dużo mniejsze.
Z jaką ulgą przyjąłem, i jestem pewien, że wielu innych ludzi, fakt, że w trakcie zbliżenia obu bloków zmniejszyła się ilość broni jądrowej, za pomocą której w dawnych czasach świat mógł zostać kilkakrotnie całkowicie unicestwiony.
A kiedy w końcu, kawałek po kawałku, tak zwana żelazna kurtyna - granica między Wschodem a Zachodem - rozpadła się i zaczęły się zmiany w handlu, chętnie przyzwyczaiłem się do braku gróźb wojny i zagłady. Naprawdę wydawało się, że rozsądek, tolerancja, szacunek dla innych mogą mieć stabilność i trwałość, przynajmniej w Europie.
24 lutego był dla mnie szokiem. Nagle wojna nuklearna i zniszczenie całego świata stały się znowu bardzo realne, i tak jest do dziś. Nagle u naszych drzwi, a jeszcze bardziej u naszych sąsiadów na Wschodzie, pojawiła się brutalna wojna, a niebezpieczeństwo, że może się ona szybko rozprzestrzenić na inne kraje i na nas, jest ogromne.
Choć oczywiście nie była to pierwsza i najważniejsza myśl, to jednak sprawiła, że wycieczka rowerowa do naszych polskich przyjaciół wydała się co najmniej wątpliwa. Bo nawet teraz trudno oszacować, jak do tego czasu będzie wyglądała sytuacja z nami w Polsce, a na pewno są ważniejsze rzeczy do zrobienia niż martwienie się o wycieczkę rowerową.
Podobnie jak zapewne wiele innych osób z mojego otoczenia, nie pomyślałbym, że w dzisiejszych czasach w środku Europy może wybuchnąć wojna.
Z perspektywy czasu musiałem jednak zdać sobie sprawę, że ta wojna zaczęła się już kilka lat wcześniej i że ja, a także wiele innych osób w Niemczech prawdopodobnie nie chciało jej właściwie postrzegać. Niestety, z perspektywy czasu stało się jasne, że ja i wielu innych na skutek myślenia życzeniowego całkowicie błędnie oceniliśmy reżim rosyjski. Ponieważ każdy, kto chciał, mógł wcześniej zobaczyć, w jak bestialski i bezwzględny sposób prowadzono wojny w Czeczenii i Syrii przeciwko ludności cywilnej i infrastrukturze, jak bez ograniczeń truto i mordowano krytyków reżimu Putina oraz jak wielu kłamstw używano w rosyjskich mediach, za pośrednictwem sieci społecznościowych i poprzez hakerstwo komputerowe, próbując wprowadzić niezgodę i spory w świecie zachodnim, aż po poparcie dla Trumpa, Marine Le Pen, niemieckiej AFD i innych prawicowych partii i ruchów populistycznych.
Jednocześnie można zauważyć, że bezpośredni sąsiedzi Rosji oraz kraje sąsiadujące z nią, które wyłamały się z jej strefy wpływów, nigdy nie trzymały się tych złudzeń w takim stopniu. Świadomość tego, jak władza centralna zawsze postępowała z podbitymi narodami, a także z własną ludnością, jest tam chyba wciąż zbyt obecna. A jeśli spojrzeć wstecz na historię, widać, że Rosja nigdy tak naprawdę nie przestała być rządzona przez autokratycznego cara, który wszelkimi sposobami dąży do utrzymania władzy, który wzbogaca się wraz z niewielką kliką kosztem ludności i kraju, i któremu ostatecznie obojętne jest dobro poddanych.
Wciąż jednak ogarnięty początkową bierną konsternacją, zobaczyłem z podziwem, jak masowo i naturalnie ludzie i rząd w Polsce i w Dobrzeniu Wielkim przyjęli i wsparli ludzi uciekających z Ukrainy, i zdałem sobie sprawę, że teraz trzeba wziąć się do pracy, zrobić coś i wysłać wyraźne sygnały przeciwko agresywnej i nieludzkiej polityce wojennej.
I mały wkład w to, choć z pewnością nie najważniejszy, jest także wtedy, gdy poprzez naszą wycieczkę rowerową pokazujemy, że stoimy razem z naszą polską wspólnotą partnerską i nie dajemy się zastraszyć, lecz wspólnie opowiadamy się za międzynarodowym porozumieniem, wolnością i demokracją.
Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
.
... link (0 Kommentare) ... comment
... older stories