... newer stories
Montag, 12. September 2022
Tag 4, von Naumburg nach Grimma
wolfgang volk, 00:20h
Wir orientierten uns an der Saale, nachdem wir Naumburg verlassen hatten, nicht, ohne uns noch einmal den Dom und die Altstadt anzuschauen.
Angekommen beim Schloss Goseck schoben wir ein kurzes Stück steil bergauf, um oben weiter zu einem prähistorischen Monument weiterzurollen, das schon sehr beeindruckend ist: die 7000 Jahre alte Kreisgrabenanlage von Goseck ist das älteste bekannte Monument jungsteinzeitlicher Bauern zur Himmelsbeobachtung und zur Bestimmung der Termine für Aussaat und Ernte.
Festgehalten sind dort die Termine der Sonnenwenden und des Frühlingsbeginns lange vor der Erbauung von Stonehenge. Die Anlage wurde rekonstruiert und kann jederzeit besichtigt werden.
In Weißenfels trafen wir nach einem späten Frühstück wieder auf die Saale, die wir aber bald verließen, denn wir radelten jetzt auf einer ehemaligen Bahnstrecke Richtung Leipzig.
Auf dem gut ausgebauten Radweg machten wir mächtig Kilometer, was aber auch daran liegt, dass die Landschaft flach ist wie ein Brett. Irgendwann muss einmal jemand mit einem mächtigen Hobel darübergefahren sein, so flach ist alles. Die Landschaft hat auch aufgrund der großen landwirtschaftlichen Flächen ihren eigenen, sehr beruhigenden Zauber.
Bald erreichten wir den Speckgürtel Leipzigs: Alles war sehr ordentlich, gut ausgebaut. Schöne Einfamilienhaussiedlungen säumten unsren Weg und schließlich erreichten wir einige ehemalige Braunkohletagebaue, die inzwischen zu attraktiven Seen mit hohem Freizeitwert geworden waren und auch dem entsprechend von Paddlern, Seglern, Joggern, Radfahreren und anderem mehr fleißig genutzt wurden.
Am Cospudener See folgten wir dem Hinweisschild "Zum flotten Radler" und erreichten ein sehr einfaches, aber uriges Gartenlokal mit eigenem Charme. Dort warteten wir bei grüner und roter Fassbrause, Matjesbrötchen und heißer Knackwurst mit Senf das Ende des leichten Nieselregens ab.
Weiter radelten wir flach auf sehr gut ausgebauten Radwegen weiter und leisteten uns kurz vor dem Ziel in Erdmannshain eine Pause im Sonnenschein mit Kuchen und Schwarzbier.
Erst kurz vor unserem Ziel Grimma hatten wir den Eindruck, dass wir jetzt allmählich die Metropolregion Leipzig und deren Speckgürtel verließen.
In Grimma selbst begaben wir uns nach dem Bezug unsrer Hotelzimmer an die Mulde und staunten über die gewaltigen Fluttore, die nach den katastrophalen Überschwemmungen 2013 und 2002 errichtet wurden. Am Ufer war zum zwanzigjährigen Ereignis eine Fotoausstellung mit sehr beeindruckenden Bildern der Jahrhundertflut 2002 zu sehen, die den Eindrücken aus der Eifel sehr ähnlich war. Der Klimawandel kann kaum nachdrücklicher verdeutlicht werden.
Und hier ist wieder die Animation unsrer Tour:
https://www.relive.cc/view/vNOPoX7wNYv
Dzień 4, z N0saumburga do Grimma
Po opuszczeniu Naumburga ruszyliśmy wzdłuż Saale, nie omieszkując jeszcze raz zajrzeć do katedry i na starówkę.
Dojeżdżając do zamku Goseck, pchaliśmy się krótko pod strome wzgórze, by na szczycie wtoczyć się na prehistoryczny zabytek, który już teraz robi ogromne wrażenie: 7000-letni okrągły rów w Goseck jest najstarszym znanym zabytkiem neolitycznych rolników służącym do obserwacji nieba i określania terminów siewu i zbiorów. Daty przesileń i początku wiosny były tam zapisywane na długo przed zbudowaniem Stonehenge. Obiekt został zrekonstruowany i można go zwiedzać w każdej chwili.
W Weißenfels, po późnym śniadaniu, znów spotkaliśmy Saale, ale szybko ją opuściliśmy, bo jechaliśmy teraz dawną linią kolejową w kierunku Lipska.
Zrobiliśmy sporo kilometrów na dobrze zbudowanej ścieżce rowerowej, ale wynikało to również z tego, że krajobraz jest płaski jak deska. W pewnym momencie ktoś musiał przejechać po niej potężnym samolotem, wszystko jest takie płaskie. Krajobraz ma też swoją bardzo uspokajającą magię ze względu na duże obszary rolnicze.
Wkrótce dotarliśmy do lipskiego Speckgürtel: wszystko było bardzo uporządkowane, dobrze zagospodarowane. W końcu dotarliśmy do dawnych kopalni odkrywkowych węgla brunatnego, które w międzyczasie stały się atrakcyjnymi jeziorami o dużych walorach rekreacyjnych, wykorzystywanymi odpowiednio przez kajakarzy, żeglarzy, biegaczy, rowerzystów i innych.
Nad jeziorem Cospuden poszliśmy za znakiem "Zum flotten Radler" i dotarliśmy do bardzo prostej, ale urokliwej restauracji ogrodowej. Tam przeczekaliśmy koniec lekkiej mżawki z zielono-czerwonym napojem gazowanym, bułkami matie i gorącą knockwurstą z musztardą.
Dalej jechaliśmy płasko po bardzo dobrze utrzymanych ścieżkach rowerowych i na krótko przed dotarciem do celu w Erdmannshain zrobiliśmy sobie przerwę w słońcu przy ciastku i ciemnym piwie.
Dopiero na krótko przed naszym miejscem docelowym Grimma odnieśliśmy wrażenie, że teraz stopniowo opuszczamy aglomerację lipską i jej okolice.
W samej Grimmie, po wprowadzeniu się do naszych pokoi hotelowych, udaliśmy się nad rzekę Mulde i podziwialiśmy potężne wrota przeciwpowodziowe, które zostały zbudowane po katastrofalnych powodziach w 2013 i 2002 roku. Na brzegach rzeki z okazji dwudziestolecia była wystawa fotograficzna z bardzo efektownymi zdjęciami powodzi stulecia z 2002 roku, która bardzo przypominała wrażenia z Eifel. Trudno o bardziej dobitną ilustrację zmian klimatycznych.
A tu znów animacja naszej wycieczki:
https://www.relive.cc/view/vNOPoX7wNYv
Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
Angekommen beim Schloss Goseck schoben wir ein kurzes Stück steil bergauf, um oben weiter zu einem prähistorischen Monument weiterzurollen, das schon sehr beeindruckend ist: die 7000 Jahre alte Kreisgrabenanlage von Goseck ist das älteste bekannte Monument jungsteinzeitlicher Bauern zur Himmelsbeobachtung und zur Bestimmung der Termine für Aussaat und Ernte.
Festgehalten sind dort die Termine der Sonnenwenden und des Frühlingsbeginns lange vor der Erbauung von Stonehenge. Die Anlage wurde rekonstruiert und kann jederzeit besichtigt werden.
In Weißenfels trafen wir nach einem späten Frühstück wieder auf die Saale, die wir aber bald verließen, denn wir radelten jetzt auf einer ehemaligen Bahnstrecke Richtung Leipzig.
Auf dem gut ausgebauten Radweg machten wir mächtig Kilometer, was aber auch daran liegt, dass die Landschaft flach ist wie ein Brett. Irgendwann muss einmal jemand mit einem mächtigen Hobel darübergefahren sein, so flach ist alles. Die Landschaft hat auch aufgrund der großen landwirtschaftlichen Flächen ihren eigenen, sehr beruhigenden Zauber.
Bald erreichten wir den Speckgürtel Leipzigs: Alles war sehr ordentlich, gut ausgebaut. Schöne Einfamilienhaussiedlungen säumten unsren Weg und schließlich erreichten wir einige ehemalige Braunkohletagebaue, die inzwischen zu attraktiven Seen mit hohem Freizeitwert geworden waren und auch dem entsprechend von Paddlern, Seglern, Joggern, Radfahreren und anderem mehr fleißig genutzt wurden.
Am Cospudener See folgten wir dem Hinweisschild "Zum flotten Radler" und erreichten ein sehr einfaches, aber uriges Gartenlokal mit eigenem Charme. Dort warteten wir bei grüner und roter Fassbrause, Matjesbrötchen und heißer Knackwurst mit Senf das Ende des leichten Nieselregens ab.
Weiter radelten wir flach auf sehr gut ausgebauten Radwegen weiter und leisteten uns kurz vor dem Ziel in Erdmannshain eine Pause im Sonnenschein mit Kuchen und Schwarzbier.
Erst kurz vor unserem Ziel Grimma hatten wir den Eindruck, dass wir jetzt allmählich die Metropolregion Leipzig und deren Speckgürtel verließen.
In Grimma selbst begaben wir uns nach dem Bezug unsrer Hotelzimmer an die Mulde und staunten über die gewaltigen Fluttore, die nach den katastrophalen Überschwemmungen 2013 und 2002 errichtet wurden. Am Ufer war zum zwanzigjährigen Ereignis eine Fotoausstellung mit sehr beeindruckenden Bildern der Jahrhundertflut 2002 zu sehen, die den Eindrücken aus der Eifel sehr ähnlich war. Der Klimawandel kann kaum nachdrücklicher verdeutlicht werden.
Und hier ist wieder die Animation unsrer Tour:
https://www.relive.cc/view/vNOPoX7wNYv
Dzień 4, z N0saumburga do Grimma
Po opuszczeniu Naumburga ruszyliśmy wzdłuż Saale, nie omieszkując jeszcze raz zajrzeć do katedry i na starówkę.
Dojeżdżając do zamku Goseck, pchaliśmy się krótko pod strome wzgórze, by na szczycie wtoczyć się na prehistoryczny zabytek, który już teraz robi ogromne wrażenie: 7000-letni okrągły rów w Goseck jest najstarszym znanym zabytkiem neolitycznych rolników służącym do obserwacji nieba i określania terminów siewu i zbiorów. Daty przesileń i początku wiosny były tam zapisywane na długo przed zbudowaniem Stonehenge. Obiekt został zrekonstruowany i można go zwiedzać w każdej chwili.
W Weißenfels, po późnym śniadaniu, znów spotkaliśmy Saale, ale szybko ją opuściliśmy, bo jechaliśmy teraz dawną linią kolejową w kierunku Lipska.
Zrobiliśmy sporo kilometrów na dobrze zbudowanej ścieżce rowerowej, ale wynikało to również z tego, że krajobraz jest płaski jak deska. W pewnym momencie ktoś musiał przejechać po niej potężnym samolotem, wszystko jest takie płaskie. Krajobraz ma też swoją bardzo uspokajającą magię ze względu na duże obszary rolnicze.
Wkrótce dotarliśmy do lipskiego Speckgürtel: wszystko było bardzo uporządkowane, dobrze zagospodarowane. W końcu dotarliśmy do dawnych kopalni odkrywkowych węgla brunatnego, które w międzyczasie stały się atrakcyjnymi jeziorami o dużych walorach rekreacyjnych, wykorzystywanymi odpowiednio przez kajakarzy, żeglarzy, biegaczy, rowerzystów i innych.
Nad jeziorem Cospuden poszliśmy za znakiem "Zum flotten Radler" i dotarliśmy do bardzo prostej, ale urokliwej restauracji ogrodowej. Tam przeczekaliśmy koniec lekkiej mżawki z zielono-czerwonym napojem gazowanym, bułkami matie i gorącą knockwurstą z musztardą.
Dalej jechaliśmy płasko po bardzo dobrze utrzymanych ścieżkach rowerowych i na krótko przed dotarciem do celu w Erdmannshain zrobiliśmy sobie przerwę w słońcu przy ciastku i ciemnym piwie.
Dopiero na krótko przed naszym miejscem docelowym Grimma odnieśliśmy wrażenie, że teraz stopniowo opuszczamy aglomerację lipską i jej okolice.
W samej Grimmie, po wprowadzeniu się do naszych pokoi hotelowych, udaliśmy się nad rzekę Mulde i podziwialiśmy potężne wrota przeciwpowodziowe, które zostały zbudowane po katastrofalnych powodziach w 2013 i 2002 roku. Na brzegach rzeki z okazji dwudziestolecia była wystawa fotograficzna z bardzo efektownymi zdjęciami powodzi stulecia z 2002 roku, która bardzo przypominała wrażenia z Eifel. Trudno o bardziej dobitną ilustrację zmian klimatycznych.
A tu znów animacja naszej wycieczki:
https://www.relive.cc/view/vNOPoX7wNYv
Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
... link (0 Kommentare) ... comment
Tag 3, Gotha-Naumburg
wolfgang volk, 10:01h
Vor dem eigentlichen Start machten wir eine kleine Sightseeing-Runde um das beeindruckende Schloss Friedenstein in Gotha, das dominant über dem gesamten Ort trohnt.
Dann starteten wir auf eine zwar lange, aber doch recht entspannte Etappe, die zu sehr großen Teilen ziemlich flach verlief. Wir fuhren durch eine Agrarlandschaft mit größtenteils abgeernteten Feldern und passierten bald die Burgen, die als die Drei Gleichen bekannt sind. Auf den Fotos sieht man allerdings die dritte Burg überhaupt nicht, weil sie im Wald versteckt ist.
Drei Ungleiche passieren die Drei Gleichen
Nach etwas mehr als 20 Kilometern erreichten wir Erfurt mit seinem bekannten Dom und machen eine kurze Rast in einer bayrischen Gaststätte, wo ich gerade noch vor zwölf Uhr zwei Weißwürste verzehrte.
Weiter ging es teils auf Radwegen, teils auf wenig befahrenen Landstraßen vorbei am ehemaligen Konzentrationslager Buchenwald, dessen Glockenturm als Mahnmal weithin sichtbar ist.
Zügig erreichten wir Weimar, wo wir wiederum, diesmal italienisch, einkehrten. Wie auch in Erfurt ging während unserer Pause rein zufällig ein ordentlicher Regenguss nieder. So verlief es übrigens den gesamten restlichen Tag: nie wurden wir nass, weil wir immer wieder - ohne dies deswegen geplant zu haben - rein zufällig zu den reichlichen, aber kurzen Regenschauern irgendwo Pause machten.
Weimar verließen wir und fuhren entlang der Ilm. DIe bietet einen wirklich sehr schönen, idyllischen Radweg, der sich abwärts des Flüsschens mit wenigen Steigungen durch ein liebliche Park- und Auenlandschaft schlängelt. Bald erreicht man dabei das Weinbaugebiet Saale-Unstruth und sieht die ersten Hänge mit Reben.
In Bad Sulza, einem auch sehr idyllischen Örtchen mit einem großen Gradierwerk, gab es dann Kaffee und Kuchen in einem netten Cafe.
Bei Großheringen konnten wir dann die Ilm in die Saale fließen sehen. Letztere zeigte zwar keinen hellen Strand, aber sehr beeindruckende Felsklippen mit atemberaubenden Burgen auf ihren Anhöhen.
Schließlich erreichten wir das staatliche Weingut Kloster Pforta. Dort probierten wir natürlich den Wein und pünktlich ging ein längerer und sehr kräftiger Regenguss nieder, so dass wir doch etwas länger bei unseren leeren Gläsern sitzen bleiben mussten, bevor wir dann die wenigen letzten Kilometer bis zu unsrem Ziel Grimma zurücklegten.
Am Ende hatten wir wie geplant 106 Kilometer zurückgelegt, aber 568 Höhenmeter, also etwa 150 mehr als angekündigt.
Trotz der Höhenmeter war die Etappe so entspannt, dass ich manchmal fast den Eindruck hatte, im Urlaub zu sein. ;.)
Da ich versehentlich zweimal meinen Fahrradnavi gestoppt habe, gibt es heute anstatt einem drei Animationsfilme.
https://www.relive.cc/view/vMv8JWdQjP6
https://www.relive.cc/view/vdORMYA32Kv
https://www.relive.cc/view/vMv8JWdQmP6
Dzień 3, Gotha-Naumburg
Przed właściwym startem zrobiliśmy sobie małe zwiedzanie imponującego zamku Friedenstein w Gotha, który góruje nad całym miastem.
Następnie ruszyliśmy na długi, ale dość relaksujący etap, który przez większą część był dość płaski. Jechaliśmy przez rolniczy krajobraz z przeważnie zbieranymi polami i wkrótce minęliśmy zamki znane jako Drei Gleichen. Na zdjęciach jednak w ogóle nie widać trzeciego zamku, bo jest ukryty w lesie.
Po nieco ponad 20 kilometrach dotarliśmy do Erfurtu ze słynną katedrą i zatrzymaliśmy się na krótką przerwę w bawarskiej restauracji, gdzie tuż przed południem zjadłem dwie białe kiełbaski.
Dalej jechaliśmy częściowo po ścieżkach rowerowych, częściowo po mniej uczęszczanych drogach wiejskich obok byłego obozu koncentracyjnego Buchenwald, którego dzwonnica jest widoczna z daleka jako pomnik.
Szybko dotarliśmy do Weimaru, gdzie zatrzymaliśmy się ponownie, tym razem na włoskie jedzenie. Podobnie jak w Erfurcie, w czasie naszej przerwy spadł porządny deszcz. Tak było przez resztę dnia: nigdy nie zmokliśmy, bo zawsze gdzieś robiliśmy przerwę - nie mając tego w planie - czysto przypadkowo na obfite, ale krótkie ulewy.
Wyjechaliśmy z Weimaru i pojechaliśmy wzdłuż Ilm. Ilm oferuje naprawdę piękną, idylliczną ścieżkę rowerową, która wije się w dół rzeki z niewielkimi podjazdami przez uroczy krajobraz parkowo-łąkowy. Wkrótce dociera się do obszaru uprawy winorośli Saale-Unstruth i widzi się pierwsze zbocza z winoroślą.
W Bad Sulza, bardzo sielskiej wiosce z dużą tężnią, wypiliśmy kawę i ciasto w miłej kawiarence.
W pobliżu Großheringen mogliśmy zobaczyć Ilm wpadający do Saale. Ten ostatni nie pokazywał jasnej plaży, ale bardzo efektowne skalne klify z zapierającymi dech w piersiach zamkami na ich wzgórzach.
W końcu dotarliśmy do państwowej winnicy Kloster Pforta. Tam oczywiście degustowaliśmy wino i w samą porę spadła długa i bardzo silna ulewa, tak że musieliśmy posiedzieć trochę dłużej z pustymi kieliszkami, zanim pokonaliśmy kilka ostatnich kilometrów do naszej docelowej Grimmy.
W końcu pokonaliśmy 106 kilometrów zgodnie z planem, ale 568 metrów przewyższenia, czyli około 150 więcej niż zapowiadano.
Mimo metrów wysokości, na scenie panował taki luz, że momentami prawie miałam wrażenie, że jestem na wakacjach ;)
Ponieważ dwa razy przypadkowo zatrzymałem nawigację rowerową, dziś są trzy filmy animowane zamiast jednego. Przetłumaczono za pomocą
https://www.relive.cc/view/vMv8JWdQjP6
https://www.relive.cc/view/vdORMYA32Kv
https://www.relive.cc/view/vMv8JWdQmP6
www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
Dann starteten wir auf eine zwar lange, aber doch recht entspannte Etappe, die zu sehr großen Teilen ziemlich flach verlief. Wir fuhren durch eine Agrarlandschaft mit größtenteils abgeernteten Feldern und passierten bald die Burgen, die als die Drei Gleichen bekannt sind. Auf den Fotos sieht man allerdings die dritte Burg überhaupt nicht, weil sie im Wald versteckt ist.
Drei Ungleiche passieren die Drei Gleichen
Nach etwas mehr als 20 Kilometern erreichten wir Erfurt mit seinem bekannten Dom und machen eine kurze Rast in einer bayrischen Gaststätte, wo ich gerade noch vor zwölf Uhr zwei Weißwürste verzehrte.
Weiter ging es teils auf Radwegen, teils auf wenig befahrenen Landstraßen vorbei am ehemaligen Konzentrationslager Buchenwald, dessen Glockenturm als Mahnmal weithin sichtbar ist.
Zügig erreichten wir Weimar, wo wir wiederum, diesmal italienisch, einkehrten. Wie auch in Erfurt ging während unserer Pause rein zufällig ein ordentlicher Regenguss nieder. So verlief es übrigens den gesamten restlichen Tag: nie wurden wir nass, weil wir immer wieder - ohne dies deswegen geplant zu haben - rein zufällig zu den reichlichen, aber kurzen Regenschauern irgendwo Pause machten.
Weimar verließen wir und fuhren entlang der Ilm. DIe bietet einen wirklich sehr schönen, idyllischen Radweg, der sich abwärts des Flüsschens mit wenigen Steigungen durch ein liebliche Park- und Auenlandschaft schlängelt. Bald erreicht man dabei das Weinbaugebiet Saale-Unstruth und sieht die ersten Hänge mit Reben.
In Bad Sulza, einem auch sehr idyllischen Örtchen mit einem großen Gradierwerk, gab es dann Kaffee und Kuchen in einem netten Cafe.
Bei Großheringen konnten wir dann die Ilm in die Saale fließen sehen. Letztere zeigte zwar keinen hellen Strand, aber sehr beeindruckende Felsklippen mit atemberaubenden Burgen auf ihren Anhöhen.
Schließlich erreichten wir das staatliche Weingut Kloster Pforta. Dort probierten wir natürlich den Wein und pünktlich ging ein längerer und sehr kräftiger Regenguss nieder, so dass wir doch etwas länger bei unseren leeren Gläsern sitzen bleiben mussten, bevor wir dann die wenigen letzten Kilometer bis zu unsrem Ziel Grimma zurücklegten.
Am Ende hatten wir wie geplant 106 Kilometer zurückgelegt, aber 568 Höhenmeter, also etwa 150 mehr als angekündigt.
Trotz der Höhenmeter war die Etappe so entspannt, dass ich manchmal fast den Eindruck hatte, im Urlaub zu sein. ;.)
Da ich versehentlich zweimal meinen Fahrradnavi gestoppt habe, gibt es heute anstatt einem drei Animationsfilme.
https://www.relive.cc/view/vMv8JWdQjP6
https://www.relive.cc/view/vdORMYA32Kv
https://www.relive.cc/view/vMv8JWdQmP6
Dzień 3, Gotha-Naumburg
Przed właściwym startem zrobiliśmy sobie małe zwiedzanie imponującego zamku Friedenstein w Gotha, który góruje nad całym miastem.
Następnie ruszyliśmy na długi, ale dość relaksujący etap, który przez większą część był dość płaski. Jechaliśmy przez rolniczy krajobraz z przeważnie zbieranymi polami i wkrótce minęliśmy zamki znane jako Drei Gleichen. Na zdjęciach jednak w ogóle nie widać trzeciego zamku, bo jest ukryty w lesie.
Po nieco ponad 20 kilometrach dotarliśmy do Erfurtu ze słynną katedrą i zatrzymaliśmy się na krótką przerwę w bawarskiej restauracji, gdzie tuż przed południem zjadłem dwie białe kiełbaski.
Dalej jechaliśmy częściowo po ścieżkach rowerowych, częściowo po mniej uczęszczanych drogach wiejskich obok byłego obozu koncentracyjnego Buchenwald, którego dzwonnica jest widoczna z daleka jako pomnik.
Szybko dotarliśmy do Weimaru, gdzie zatrzymaliśmy się ponownie, tym razem na włoskie jedzenie. Podobnie jak w Erfurcie, w czasie naszej przerwy spadł porządny deszcz. Tak było przez resztę dnia: nigdy nie zmokliśmy, bo zawsze gdzieś robiliśmy przerwę - nie mając tego w planie - czysto przypadkowo na obfite, ale krótkie ulewy.
Wyjechaliśmy z Weimaru i pojechaliśmy wzdłuż Ilm. Ilm oferuje naprawdę piękną, idylliczną ścieżkę rowerową, która wije się w dół rzeki z niewielkimi podjazdami przez uroczy krajobraz parkowo-łąkowy. Wkrótce dociera się do obszaru uprawy winorośli Saale-Unstruth i widzi się pierwsze zbocza z winoroślą.
W Bad Sulza, bardzo sielskiej wiosce z dużą tężnią, wypiliśmy kawę i ciasto w miłej kawiarence.
W pobliżu Großheringen mogliśmy zobaczyć Ilm wpadający do Saale. Ten ostatni nie pokazywał jasnej plaży, ale bardzo efektowne skalne klify z zapierającymi dech w piersiach zamkami na ich wzgórzach.
W końcu dotarliśmy do państwowej winnicy Kloster Pforta. Tam oczywiście degustowaliśmy wino i w samą porę spadła długa i bardzo silna ulewa, tak że musieliśmy posiedzieć trochę dłużej z pustymi kieliszkami, zanim pokonaliśmy kilka ostatnich kilometrów do naszej docelowej Grimmy.
W końcu pokonaliśmy 106 kilometrów zgodnie z planem, ale 568 metrów przewyższenia, czyli około 150 więcej niż zapowiadano.
Mimo metrów wysokości, na scenie panował taki luz, że momentami prawie miałam wrażenie, że jestem na wakacjach ;)
Ponieważ dwa razy przypadkowo zatrzymałem nawigację rowerową, dziś są trzy filmy animowane zamiast jednego. Przetłumaczono za pomocą
https://www.relive.cc/view/vMv8JWdQjP6
https://www.relive.cc/view/vdORMYA32Kv
https://www.relive.cc/view/vMv8JWdQmP6
www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
... link (0 Kommentare) ... comment
... older stories