Mittwoch, 14. September 2022
Tag 6, von Dresden nach Görlitz
Im Vorfeld des heutigen Tages gab es kleinere Diskussionen über die Route. Die Strecke versprach einige Anstrengung und es standen über 100 Kilometer und eventuell auch mehr als 1000 Höhenmeter in Aussicht.

Stephan wäre gerne über Radeberg gefahren und so verzichteten wir auf die leichtere Route über Landstraße.



Aus Dresden heraus kamen wir schnell in ein Waldgebiet und zum Flüsschen Prießnitz, dem wir ab jetzt lange aufwärts folgten. Zu Beginn schien die Strecke anspruchsvoll: Es gab einige kräftige Wurzelschwellen und andre fahrtechnische Besonderheiten. Aber bald erkannten wir, dass es sich zwar um einen langen Aufstieg handelte, aber die Steigungsprozente hielten sich meist unter 5 Prozent und ließen sich ganz gut bewältigen.

Kurz vor Radeberg kamen wir aus dem Wald und fuhren in das Städtchen ein.

Ich fuhr hinten und meinte gerade ein Hinweisschild mit der Aufschrift "Brauerei" gesehen zu haben, als ich plötzlich den Eindruck hatte, dass da vorne ein Ruck durch meine Mitfahrer ging. Plötzlich verließen wir die geplante Route und fuhren ziemlich zügig kleine Wege und Sträßchen durch die Stadt, bis wir irgendwann auf dem Marktplatz zum Stehen kamen.

Dort wurden wir belehrt, dass die Brauerei irgendwo anders sei, man dort aber kein Bier bekommen könne und ein Hotel den Ausschank habe. Dafür sei es aber zu früh.

Wir fuhren noch ein bisschen her und hin, wie man in der Animation gewiss erkennen kann und mussten schließlich völlig unterhopft das Örtchen verlassen.



Zum Glück gab es dann im nächsten Etappenziel Bischofswerda nicht nur einen viel schöneren Marktplatz, sondern auch einen super Dönerladen, der hervorragende Dürums und dazu auch Radeberger im Angebot hatte.



So konnten wir unsren Mitfahrer glücklich machen.

Ab Bischofswerda waren die Radwege rarer gesät: Wir fuhren hauptsächlich straßenbegleitende Radwege. Aber die waren in einem hervorragenden Zustand und wir kamen ziemlich zügig voran. Dabei muss aber angemerkt werden, dass die Oberlausitz ziemlich wellig ist und demgemäß gab es viele Steigungen, die sich aber immer im moderaten Prozentbereich bewegten.

Sehr erstaunt war ich über die wunderschöne Stadt Bautzen. Den Ortsnamen kannte ich bislang eigentlich nur aus der Stasi-Ballade des DDR-Liedermachers Wolf Biermann, der in dem Lied seine Bewacher durch den Kakao zog und am Ende textete:
"Aber ich will nicht auf die Spitze
treiben meine Galgenwitze.
Es gibt wirklich Schöneres
als grad eure Schnauzen.
Schönre Löcher gibt es auch
als das Loch von Bautzen."

Denn damals war Bautzen bekannt als ein Ort, in dessen Gefängnis viele Regimegegner einsitzen mussten.



Bautzen liegt wunderschön an der Spree und hat viele tolle Bauwerke und eine sehr attraktive Altstadt, in der wir auf Kaffee und Kuchen Rast machten.



Anschließend fuhren wir wieder ziemlich hügelig bis zur deutsch-polnischen Grenzstadt Görlitz.

Nach dem Bezug unsres Hotels erkundeten wir die ebenfalls sehr schöne Stadt mit den Rädern und waren auf der polnischen Seite am anderen Ufer der Neiße direkt am Wehr an der Alstadtbrücke essen.




Wie schön, einfach so von einem Land ins andre und wieder zurück gehen zu können!

Gefahren haben wir heute 110 Kilometer und 910 Höhenmeter.


https://www.relive.cc/view/vMq5EZ58pQq

https://www.relive.cc/view/vYvrLkeXKx6 ;
 

 

Dzień 6, z Drezna do Görlitz


W okresie poprzedzającym dzisiejszy dzień toczyły się drobne dyskusje na temat trasy. Trasa zapowiadała pewien wysiłek, a w perspektywie było ponad 100 kilometrów i być może ponad 1000 metrów przewyższenia.

Stephan chciałby jechać przez Radeberg, więc zdecydowaliśmy się na łatwiejszą trasę przez polną drogę.

Wyjeżdżając z Drezna szybko trafiliśmy na zalesiony teren i małą rzeczkę Prießnitz, którą od tej pory przez długi czas podążaliśmy pod górę. Na początku trasa wydawała się wymagająca: było kilka mocnych wybrzuszeń korzeni i innych elementów rowerowych. Szybko jednak zorientowaliśmy się, że choć to długa wspinaczka, to nachylenie procentowe w większości nie przekraczało 5 procent i można było sobie całkiem nieźle poradzić.

Tuż przed Radebergiem wyszliśmy z lasu i wjechaliśmy do małego miasteczka.

Jechałem z tyłu i wydawało mi się, że widzę napis "Brauerei" (browar), gdy nagle odniosłem wrażenie, że moimi współtowarzyszami podróży wstrząsnął jakiś dźwięk. Nagle zjechaliśmy z zaplanowanej trasy i jechaliśmy dość wartko małymi drogami i uliczkami przez miasto, aż w pewnym momencie zatrzymaliśmy się na rynku.

Tam powiedziano nam, że browar jest gdzie indziej, ale że nie możemy tam dostać żadnego piwa i że serwuje je jakiś hotel. Ale na to było jeszcze za wcześnie.

Trochę pojeździliśmy tam i z powrotem, co z pewnością widać na animacji, i w końcu musieliśmy opuścić to miejsce kompletnie niedomyte.

Na szczęście kolejny cel podróży, Bischofswerda, miał nie tylko znacznie ładniejszy rynek, ale także świetną kebabownię z doskonałymi Dürumami i Radebergerami.

Mogliśmy więc uszczęśliwić naszych kolegów rowerzystów.

Od Bischofswerdy ścieżek rowerowych było niewiele: jechaliśmy głównie drogami rowerowymi. Ale były w doskonałym stanie i zrobiliśmy całkiem niezły postęp. Trzeba jednak zaznaczyć, że Górne Łużyce są dość pofałdowane, więc było sporo podjazdów, ale zawsze były one w umiarkowanym przedziale procentowym.

Bardzo zaskoczyło mnie piękne miasto Bautzen. Nazwę miejscowości znałem tylko z ballady Stasi autorstwa NRD-owskiego piosenkarza Wolfa Biermanna, który w piosence naśmiewał się ze swoich strażników i na końcu napisał:
"Ale ja nie chcę
moje żarty o szubienicy.
Naprawdę są ładniejsze rzeczy
niż tylko wasze pyskówki.
Są też piękniejsze dziury
niż dziura w Bautzen".

Bo wtedy Bautzen było znane jako miejsce, gdzie więziono wielu przeciwników reżimu.

Bautzen jest pięknie położone nad Nysą, ma wiele wspaniałych budynków i bardzo atrakcyjną starówkę, gdzie zatrzymaliśmy się na kawę i ciasto.

Następnie pojechaliśmy ponownie pod górę do polsko-niemieckiego miasta granicznego Polskie miasto graniczne Görlitz.

Po zameldowaniu się w hotelu zwiedziliśmy na rowerach równie piękne miasto i zjedliśmy obiad po polskiej stronie na drugim brzegu Nysy, bezpośrednio przy jazie na moście Alstadtbrücke.

Jak miło jest móc przejechać z jednego kraju do drugiego i z powrotem!

Przejechaliśmy dziś 110 kilometrów i 910 metrów przewyższenia.


A tu znowu dzisiejsza animacja.
Są to dwa filmy:

https://www.relive.cc/view/vMq5EZ58pQq

https://www.relive.cc/view/vYvrLkeXKx6

Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)

... link (0 Kommentare)   ... comment