Freitag, 13. Mai 2022
Das Knie Teil 2
Nach der langen Einleitung im Teil 1 komme ich jetzt zu einem weiteren der Gründe für die lange Pause hier im Blog: Ende Januar bei einer Abfahrt auf einem Dünsberg-Trail bin ich so unglücklich gefallen, dass mein rechtes Knie ziemlich stark verletzt wurde. Nicht nur Innen- und Außenband waren gerissen, auch die Menisken sahen beidseitig in der Magnetresonanztomografie an einer Stelle ziemlich zerfetzt aus.

Mein Orthopäde schüttelte den Kopf und sagte mir mehrfach: "Sie sind wirklich sehr schwer verletzt!" und verordnete mir eine Schiene, welche die Beugung meines Knies ziemlich einschränkte. Ich musste starke Schmerzmittel nehmen und hatte natürlich absolutes Sportverbot. Es dauerte ziemlich lang, bis die Schmerzen weniger wurden und auch danach hatte ich, wenn ich mich falsch und unvorsichtig bewegte, noch lange Schmerzen im Knie. Erst Anfang April wollte mein Arzt die Entscheidung treffen, ob noch eine Meniskusoperation notwendig sein würde.

Während dieser Zeit war ich nicht besonders gut aufgelegt, denn natürlich war es mehr als zweifelhaft, ob ich überhaupt wieder so weit hergestellt sein würde, dass ich die geplante Fahrradtour nach Polen bewältigen könnte.

"Ist da nicht eher der Wunsch der Vater des Gedankens?" fragte mich mein Orthopäde, als beim letzten Arzttermin auf seine Frage, wie es mir gehe, mit "Gut", antwortete.
Etwas ungläubig stellte er verschiedene Tests an und war ziemlich erstaunt, dass eine deutliche Besserung da war.
Er verordnete mir eine Bandage und gab die Erlaubnis zum vorsichtig dosierten Sport.

Mein erster vorsichtiger Lauf klappte erstaunlicherweise prima. Und inzwischen bin ich auch wieder mit meinem Mountainbike auf den Dünsberg und wieder herunter gefahren.



Allerdings meckert das Knie noch hin und wieder, ich kann noch nicht ohne Schmerzen richtig fest in die Pedale treten, aber leichter bis mittlerer Krafteinsatz ist doch schon möglich und es scheint insgesamt zu funktionieren.

Inzwischen bin ich wieder vorsichtig optimistisch, dass es mir gelingen wird, bis zum September wieder meine überflüssigen Kilos, die ich während der Sport-Zwangspause angesammelt habe, loszuwerden und wenigstens halbwegs zu meiner früheren Form zu finden.

Die richtigen Härtetests allerdings stehen noch aus. Im Mai will ich dann mal probieren, wie mein Knie und ich zwei Tage intensiven Radfahrens hintereinander verkraften.

Und ich hoffe, dass wir dann wie geplant zu Dritt den Besuch in Dobrzen-Wielcki schaffen können!

 Kolano część 2

Po długim wstępie w części 1, przechodzę do kolejnego z powodów długiej przerwy na blogu: Pod koniec stycznia, podczas zejścia ze szlaku w Dünsbergu, upadłem tak niefortunnie, że moje prawe kolano doznało dość poważnej kontuzji. W badaniu rezonansem magnetycznym stwierdzono nie tylko zerwanie więzadeł wewnętrznych i zewnętrznych, ale także rozdarcie łąkotek w jednym miejscu po obu stronach.

Mój ortopeda potrząsnął głową i kilkakrotnie powiedział mi: "Jest pan naprawdę ciężko ranny!" i przepisał mi szynę, która w znacznym stopniu ograniczyła zgięcie kolana. Musiałem przyjmować silne środki przeciwbólowe i oczywiście miałem absolutny zakaz uprawiania jakiegokolwiek sportu. Minęło sporo czasu, zanim ból ustąpił, a nawet potem, gdy poruszałem się źle i nieostrożnie, jeszcze przez długi czas odczuwałem ból w kolanie. Dopiero na początku kwietnia mój lekarz chciał podjąć decyzję, czy konieczna będzie kolejna operacja łąkotki.

W tym czasie nie byłem w szczególnie dobrym nastroju, bo oczywiście było więcej niż wątpliwe, czy uda mi się wyzdrowieć na tyle, by zdążyć na zaplanowaną wycieczkę rowerową do Polski.

"Czy życzenie nie jest raczej ojcem myśli?" - zapytał mnie mój ortopeda, gdy podczas ostatniej wizyty u lekarza na jego pytanie o samopoczucie odpowiedziałem "dobrze".
Z pewnym niedowierzaniem przeprowadził różne testy i ze zdziwieniem stwierdził, że nastąpiła wyraźna poprawa.
Przepisał opatrunek i zezwolił na starannie dobrane ćwiczenia.

Mój pierwszy ostrożny bieg poszedł zaskakująco dobrze. W międzyczasie jeździłem na rowerze górskim na górę Dünsberg i z powrotem w dół.

Jednak kolano nadal od czasu do czasu mi dokucza, nie mogę pedałować mocno bez bólu, ale mogę używać lekkiej lub średniej siły i wydaje się, że ogólnie działa.

W międzyczasie jestem ostrożnym optymistą, że do września uda mi się pozbyć dodatkowych kilogramów, które przybyły mi podczas obowiązkowej przerwy w zajęciach sportowych, i przynajmniej w pewnym stopniu wrócić do dawnej formy.

Prawdziwe testy wytrzymałościowe są jednak dopiero przed nami. W maju chcę sprawdzić, jak moje kolano i ja poradzimy sobie z dwoma dniami intensywnej pracy.

I mam nadzieje ,ze do Dobrzenia-Wielkiego wyruszymy w trojke tak jak zaplanowalismy.

... link (0 Kommentare)   ... comment