Freitag, 9. September 2022
Tag 1, von Heuchelheim nach Bad Hersfeld
wolfgang volk, 00:35h
Die Menschen, die sich entschieden hatten, uns zu verabschieden waren bei der Witterung nicht gerade in Massen erschienen. Lediglich die Frau Georgs und Sabine Müller-Kübler vom Verein für Internationale Beziehungen war mit ihrem Mann erschienen - aber immerhin!
Denn es regnete in Strömen und ich schlug vor, eine Stunde mit dem Start zu warten. Denn der Wolkenfilm verhieß dann, dass das Regenfeld vorbei sein würde.
Unser Jüngster, Stephan, war aber so hochmotiviert, dass er mit der klaren Mehrheit von 1/3 der Stimmen entschied, sofort loszufahren.
Dem fügten wir uns und pedalierten auf dem uns allseits gut bekannten R7 Richtung Grünberg los.
Dabei bemühten wir uns, ein Tempo anzuschlagen, bei dem sich der Eintrag von Feuchtigkeit und die Verdunstung durch massiven Fahrtwindeintrag ungefähr die Waage hielten.
Mittagspause am historischen Rathaus in Alsfeld
Allmählich stießen wir in den tieferen Vogelsberg vor. Asfaltierte Wege wurden Mangelware und die Steigungsprozente näherten sich 10%. Ich spürte immer deutlicher meine massiven Trainingsrückstand gegenüber meinen beiden Mitfahrern, die netterweise immer wieder am Ende der Anstiege auf mich warteten.
Schloss Romrod
Das ist eine Erfahrung, die ich lange nicht gemacht habe und jeder, der das selbst schon erlebt hat, weiß, dass das ganz schön am Ego kratzen kann. Aber aufgrund meiner Knieverletzung zu Beginn des Jahres und einem privaten Bauprojekt ab April, das fast meine ganze Zeit verschlingt, bin ich leider so schlecht trainiert, wie seit vielen Jahren nicht.
Zum Glück ist meine Grundausdauer noch ausreichend vorhanden, nur die "Berghärte" ist stark geschwunden.
Schließlich war aber der Gipfelpunkt erreicht und von dort aus ging es ziemlich zügig immer leicht abwärts in Richtung Bad Hersfeld.
In Niederjossa suchten und fanden wir ein Cafe und waren entsetzt über die Schwerlast-LKWs, die sich dort durch die engen Straßen quetschten und den eigentlich ganz schönen Ort fast unbewohnbar machten.
Die Bedienung klärte uns auf, dass Schuld eine einspurige Autobahnführung sei, wegen der alle LKW von dort ab und durch den armen Ort durchgeleitet würden. Und das solle noch zwei Jahre dauern...
Schließlich verließen wir die Jossa an ihrer Mündung in die Fulda und fuhren entspannt durch die schönen Fuldaauen parallel zur nicht ganz so schönen Autobahn bis nach Bad Hersfeld.
Dort gab es am Lullusplatz ein Belohnungsbier.
Beim Sichten der Fahrtaufzeichnungen auf den Fahrradnavis stellten wir fest, dass es anstatt der versprochenen 700 Höhenmeter über 900 geworden sind.
Hier gibt es ein Video unserer Fahrt mit eingebetteten Fotos und Videos:
https://www.relive.cc/view/vE6J9QxdJgO
Dzień 1, z Heuchelheim do Bad Hersfeld
rzy ludzie, którzy postanowili nas odprowadzić, nie do końca masowo stawili się przy tej pogodzie. Zjawiła się tylko żona Georga i Sabine Müller-Kübler z Towarzystwa Stosunków Międzynarodowych wraz z mężem - ale jednak!
Ponieważ padało jak z cebra, zaproponowałem, żebyśmy poczekali godzinę przed startem. Bo film z chmur wtedy zapowiadał, że pole deszczowe się skończy.
Nasz najmłodszy, Stephan, był tak mocno zmotywowany, że zdecydował się na natychmiastowy start z wyraźną większością 1/3 głosów.
Posłuchaliśmy i ruszyliśmy znaną nam już drogą R7 w kierunku Grünberg.
Staraliśmy się nadać tempo, w którym wilgoć i parowanie spowodowane potężnym strumieniem wiatru były mniej więcej zrównoważone.
Stopniowo wchodziliśmy w głębszy Vogelsberg. Asfaltierte Wege stały się rzadkie, a procenty nachylenia zbliżały się do 10%. Coraz wyraźniej odczuwałem swoją ogromną lukę treningową w stosunku do moich dwóch kolegów, którzy uprzejmie czekali na mnie na końcu podjazdów.
Jest to doświadczenie, którego nie miałem od dawna i każdy, kto sam go doświadczył, wie, że może to być dość mocno podrasowane ego. Ale ze względu na kontuzję kolana na początku roku i rozpoczynający się w kwietniu prywatny projekt budowlany, który pochłania prawie cały mój czas, jestem niestety mniej wytrenowany niż przez wiele lat.
Na szczęście moja podstawowa wytrzymałość jest nadal wystarczająca, jedynie moja "górska twardość" znacznie zmalała.
W końcu jednak udało się dotrzeć na szczyt i stamtąd nastąpił dość szybki, w miarę lekki zjazd w kierunku Bad Hersfeld.
W Niederjossie szukaliśmy i znaleźliśmy kawiarnię, a przeraziły nas samochody ciężarowe, które przeciskały się tam wąskimi uliczkami, czyniąc to w gruncie rzeczy dość piękne miejsce niemal niezamieszkałym.
Kelnerka wyjaśniła nam, że to wina jednopasmowej autostrady, z powodu której wszystkie ciężarówki zostaną przekierowane stamtąd i przez biedną wioskę. A to zajęłoby kolejne dwa lata....
W końcu opuściliśmy Jossę u jej ujścia do Fuldy i pojechaliśmy relaksacyjnie przez piękne łąki Fuldy równolegle do nie tak pięknej autostrady do Bad Hersfeld.
Tam wypiliśmy piwo nagrodowe na Lullusplatz.
Kiedy spojrzeliśmy na zapisy jazdy w nawigacjach rowerowych, zorientowaliśmy się, że zamiast obiecanych 700 metrów przewyższenia, pokonaliśmy ponad 900 metrów.
Oto film z naszej jazdy z osadzonymi zdjęciami i filmami:
https://www.relive.cc/view/vE6J9QxdJgO
Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
Denn es regnete in Strömen und ich schlug vor, eine Stunde mit dem Start zu warten. Denn der Wolkenfilm verhieß dann, dass das Regenfeld vorbei sein würde.
Unser Jüngster, Stephan, war aber so hochmotiviert, dass er mit der klaren Mehrheit von 1/3 der Stimmen entschied, sofort loszufahren.
Dem fügten wir uns und pedalierten auf dem uns allseits gut bekannten R7 Richtung Grünberg los.
Dabei bemühten wir uns, ein Tempo anzuschlagen, bei dem sich der Eintrag von Feuchtigkeit und die Verdunstung durch massiven Fahrtwindeintrag ungefähr die Waage hielten.
Mittagspause am historischen Rathaus in Alsfeld
Allmählich stießen wir in den tieferen Vogelsberg vor. Asfaltierte Wege wurden Mangelware und die Steigungsprozente näherten sich 10%. Ich spürte immer deutlicher meine massiven Trainingsrückstand gegenüber meinen beiden Mitfahrern, die netterweise immer wieder am Ende der Anstiege auf mich warteten.
Schloss Romrod
Das ist eine Erfahrung, die ich lange nicht gemacht habe und jeder, der das selbst schon erlebt hat, weiß, dass das ganz schön am Ego kratzen kann. Aber aufgrund meiner Knieverletzung zu Beginn des Jahres und einem privaten Bauprojekt ab April, das fast meine ganze Zeit verschlingt, bin ich leider so schlecht trainiert, wie seit vielen Jahren nicht.
Zum Glück ist meine Grundausdauer noch ausreichend vorhanden, nur die "Berghärte" ist stark geschwunden.
Schließlich war aber der Gipfelpunkt erreicht und von dort aus ging es ziemlich zügig immer leicht abwärts in Richtung Bad Hersfeld.
In Niederjossa suchten und fanden wir ein Cafe und waren entsetzt über die Schwerlast-LKWs, die sich dort durch die engen Straßen quetschten und den eigentlich ganz schönen Ort fast unbewohnbar machten.
Die Bedienung klärte uns auf, dass Schuld eine einspurige Autobahnführung sei, wegen der alle LKW von dort ab und durch den armen Ort durchgeleitet würden. Und das solle noch zwei Jahre dauern...
Schließlich verließen wir die Jossa an ihrer Mündung in die Fulda und fuhren entspannt durch die schönen Fuldaauen parallel zur nicht ganz so schönen Autobahn bis nach Bad Hersfeld.
Dort gab es am Lullusplatz ein Belohnungsbier.
Beim Sichten der Fahrtaufzeichnungen auf den Fahrradnavis stellten wir fest, dass es anstatt der versprochenen 700 Höhenmeter über 900 geworden sind.
Hier gibt es ein Video unserer Fahrt mit eingebetteten Fotos und Videos:
https://www.relive.cc/view/vE6J9QxdJgO
Dzień 1, z Heuchelheim do Bad Hersfeld
rzy ludzie, którzy postanowili nas odprowadzić, nie do końca masowo stawili się przy tej pogodzie. Zjawiła się tylko żona Georga i Sabine Müller-Kübler z Towarzystwa Stosunków Międzynarodowych wraz z mężem - ale jednak!
Ponieważ padało jak z cebra, zaproponowałem, żebyśmy poczekali godzinę przed startem. Bo film z chmur wtedy zapowiadał, że pole deszczowe się skończy.
Nasz najmłodszy, Stephan, był tak mocno zmotywowany, że zdecydował się na natychmiastowy start z wyraźną większością 1/3 głosów.
Posłuchaliśmy i ruszyliśmy znaną nam już drogą R7 w kierunku Grünberg.
Staraliśmy się nadać tempo, w którym wilgoć i parowanie spowodowane potężnym strumieniem wiatru były mniej więcej zrównoważone.
Stopniowo wchodziliśmy w głębszy Vogelsberg. Asfaltierte Wege stały się rzadkie, a procenty nachylenia zbliżały się do 10%. Coraz wyraźniej odczuwałem swoją ogromną lukę treningową w stosunku do moich dwóch kolegów, którzy uprzejmie czekali na mnie na końcu podjazdów.
Jest to doświadczenie, którego nie miałem od dawna i każdy, kto sam go doświadczył, wie, że może to być dość mocno podrasowane ego. Ale ze względu na kontuzję kolana na początku roku i rozpoczynający się w kwietniu prywatny projekt budowlany, który pochłania prawie cały mój czas, jestem niestety mniej wytrenowany niż przez wiele lat.
Na szczęście moja podstawowa wytrzymałość jest nadal wystarczająca, jedynie moja "górska twardość" znacznie zmalała.
W końcu jednak udało się dotrzeć na szczyt i stamtąd nastąpił dość szybki, w miarę lekki zjazd w kierunku Bad Hersfeld.
W Niederjossie szukaliśmy i znaleźliśmy kawiarnię, a przeraziły nas samochody ciężarowe, które przeciskały się tam wąskimi uliczkami, czyniąc to w gruncie rzeczy dość piękne miejsce niemal niezamieszkałym.
Kelnerka wyjaśniła nam, że to wina jednopasmowej autostrady, z powodu której wszystkie ciężarówki zostaną przekierowane stamtąd i przez biedną wioskę. A to zajęłoby kolejne dwa lata....
W końcu opuściliśmy Jossę u jej ujścia do Fuldy i pojechaliśmy relaksacyjnie przez piękne łąki Fuldy równolegle do nie tak pięknej autostrady do Bad Hersfeld.
Tam wypiliśmy piwo nagrodowe na Lullusplatz.
Kiedy spojrzeliśmy na zapisy jazdy w nawigacjach rowerowych, zorientowaliśmy się, że zamiast obiecanych 700 metrów przewyższenia, pokonaliśmy ponad 900 metrów.
Oto film z naszej jazdy z osadzonymi zdjęciami i filmami:
https://www.relive.cc/view/vE6J9QxdJgO
Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
... comment