Sonntag, 4. September 2022
Mit 8 Kilo nach Polen
Ausnahmsweise packe ich mein Gepäck heute am Sonntag, schon vier Tage vor dem Beginn unsrer Tour nach Polen.
Sonst bin ich da meist sehr viel später, um nicht zu sagen, zu spät dran. Aber für diesen Blog will ich einmal eine Ausnahme machen.



Hier sieht man alles (außer meinem Macbook, dem Geldbeutel, den Schuhen, die ich vergessen habe dazuzulegen und den Sachen, die ich am Körper tragen werde), was mich am Donnerstag 9 Tage bis nach Polen begleiten und meinen Gepäckträger sowie meine Kondition belasten wird.



Eingepackt und gewogen sieht es dann so aus und ergibt tatsächlich nur knapp 8 Kilo Gesamtgewicht. Und da ist dann das Macbook mit seinem Akku und dem Gewicht von 1,8 KIlo schon dabei. Wenn man die Tara (die Packtasche) mit 1,2 Kilo noch abzieht und die vergessenen Schuhe addiert(550g) kommt mein Taschenrechner auf ein Gepäck von 5,45 kg.

Dazu kommt aber noch die Bauchtasche mit 1,5 Litern Wasser darin.

Natürlich ist bei einem solchen Arrangement von vorneherein ausgeschlossen, dass man ohne größere Probleme in Kauf zu nehmen, einen Nachtclub mit Schlipszwang aufsuchen kann, unterwegs in einem fünf-Sterne-Restaurant speisen geht oder eine Aufführung von Richard Wagners Ring der Nibelungen oder die Oper Tosca besuchen kann, aber das haben wir ohnehin nicht vor, denn damit wären nicht nur unser finanzielles, sondern vor allem auch das zeitliche Budget völlig überstrapaziert.

Außerdem wird auch ein Edelrestaurant nach den Erfahrungen unserer Tour nach Gemenos vor drei Jahren nicht ausreichen, unseren stark gesteigerten Kalorienbedarf unterwegs zu decken. Da wird es wohl eher darauf hinauslaufen, gut, deftig und (vor allem abends) reichlich zu speisen, damit am nächsten Tag wieder genügend Power in den Unterschenkeln vorhanden ist.

Was das Wetter betrifft sind die Aussichten für die ersten drei Tage momentan eher feucht, wobei ich mich nach diesem Sommer nicht traue, das Wort ?schlecht? zu benutzen, denn der Regen hat um Heuchelheim in den letzten Monaten immer einen großen Bogen gemacht und das wenige Nass, das während dieser Zeit vom Himmel gefallen ist, hat den Namen. kaum verdient. Der Klimawandel ist wirklich sehr präsent und sehr erschreckend.

Solange es keinen Dauerregen gibt, (den wir eigentlich mal dringend bräuchten), werden wir schon irgendwie vorankommen, auch wenn wir uns mal kurz irgendwo unterstellen müssen. Und sehr positiv sind die augenblicklichen Temperaturen: Wie belastend wäre es gewesen, wenn wir bei mehr als 30 Grad hätten fahren müssen!

Und wie geht es hier im Blog weiter?

Sofern wir über Unterkünfte mit Internet-Anschluss verfügen, werde ich mich bemühen, ab Donnerstag täglich über unsre Reise zu berichten. Das wird dann etwa so aussehen, wie der Bericht über unsre Radtour auf dem Ulmtal- und Kallenbachradweg hier im Blog am 7.8. vor kurzer Zeit.

Ab Freitag lohnt es sich also, täglich mal hier nachzuschauen, was sich so getan hat.


 
Z 8 kilogramami do Polski

Choć raz pakuję bagaże dziś w niedzielę, cztery dni przed rozpoczęciem naszej wycieczki do Polski.
W innych przypadkach jestem zwykle dużo później, żeby nie powiedzieć za późno. Ale dla tego bloga chcę zrobić wyjątek.



Tutaj możecie zobaczyć wszystko (poza moim Macbookiem, portfelem, butami, które zapomniałam włożyć i ubraniami, które będę nosić na ciele), co w czwartek będzie mi towarzyszyć przez 9 dni w Polsce i co obciąży mój bagażnik i moją kondycję fizyczną.



Spakowany i zważony wygląda tak, a w rzeczywistości waży tylko około 8 kilogramów. Do tego dochodzi Macbook ze swoją baterią i wagą 1,8 kg. Jeśli odjąć tarę (sakwę) 1,2 kg i dodać zapomniane buty (550g), to z mojego kalkulatora wychodzi waga bagażu 5,45 kg.

Ale potem jest fanny pack z 1,5 litra wody w środku.

Oczywiście przy takim układzie nie da się od początku odwiedzić klubu nocnego z obowiązkowymi krawatami, zjeść po drodze w pięciogwiazdkowej restauracji czy pójść na spektakl Pierścienia Nibelungów Richarda Wagnera lub opery Tosca bez konieczności znoszenia większych problemów, ale i tak nie zamierzamy tego robić, bo to nie tylko całkowicie nadwyrężyłoby nasz budżet finansowy, ale przede wszystkim czasowy.

Poza tym, po doświadczeniach z naszej wycieczki na Gemenos sprzed trzech lat, nawet wysokiej klasy restauracja nie wystarczy, by pokryć nasze znacznie zwiększone zapotrzebowanie na kalorie w drodze. Sprowadzi się to zapewne do tego, by dobrze, obficie i (zwłaszcza wieczorem) zdrowo się odżywiać, by następnego dnia znów mieć dość siły w dolnych partiach nóg.

Jeśli chodzi o pogodę, prognoza na pierwsze trzy dni jest w tej chwili raczej wilgotna, choć po tym lecie nie śmiem użyć słowa "zła", bo deszcz w ostatnich miesiącach zawsze omijał Heuchelheim szerokim łukiem, a niewielka ilość mokrego, która spadła z nieba w tym czasie, raczej nie zasługuje na to miano. Zmiany klimatyczne są naprawdę bardzo aktualne i bardzo przerażające.

Dopóki nie będzie ciągłego deszczu (którego bardzo potrzebujemy), jakoś będziemy robić postępy, nawet jeśli będziemy musieli się gdzieś na chwilę schronić. A obecne temperatury są bardzo pozytywne: jakiż byłby to stres, gdybyśmy musieli jeździć w temperaturach przekraczających 30 stopni!

I jak to się ma do kontynuacji tutaj na blogu?

O ile będziemy mieli nocleg z dostępem do internetu, postaram się od czwartku codziennie relacjonować naszą podróż. Będzie to wyglądało coś na wzór relacji z naszej wycieczki rowerowej po ścieżkach rowerowych Ulmtal i Kallenbach tutaj na blogu jakiś czas temu.

Od piątku warto więc zaglądać tu codziennie, by zobaczyć, co się dzieje.
Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)

... comment