Samstag, 27. August 2022
Das Gepäck

Alle, die schon einmal eine längere Radtour mit Gepäck gemacht haben, kennen das: Man startet die Tour entspannt und in froher Erwartung der Reise, pedaliert locker und entspannt vor sich hin. Jedoch bei der ersten leichteren Steigung dreht man sich erstaunt nach hinten um, damit man die unverschämte Person verscheuchen kann, die sich so plötzlich und unerwartet hinten ans Fahrrad gehangen hat, um das Fortkommen gravierend zu behindern.

Doch dann stellt man fest, dass da niemand ist - niemand außer den viel zu schwer bepackten Packtaschen, in welchen man eilig in letzter Sekunde vor dem Start noch viele wichtige, möglicherweise aber eigentlich unnötige Dinge verstaut hat.

Auch wenn man trainiert und guter Kondition ist, kann ein eilig und nicht durchdachtes Radgepäck besonders bei Anstiegen den Genuss einer Radtour doch beträchtlich schmälern und auch der Gewichtsvorteil bei der Abfahrt macht das nicht wieder wett?

Eine Notlösung zu der ich zugegebenermaßen schon einmal in solch einer Situation gegriffen habe, war, bei einer Rast alles Unnötige auszusortieren, ein Postamt anzusteuern, ein Päckchen zu schnüren und mir den unnützen Kram selber zuzuschicken.

Gelernt habe ich damals, dass es eine enge Korrespondenz zwischen Fahrgenuss und zusätzlichem Gewicht besteht.

Die daraus resultierenden Erkenntnisse will ich hier kurz darstellen:

Bekleidung:
Dabei habe ich zwei Garnituren zum Radfahren. Eine befindet sich im Gepäck, die andre am Körper. Letztere geht abends mit unter die Dusche und wird per Hand durchgewaschen. Meist ist sie bis zum nächsten Tag wieder trocken und die Reservegarnitur kann im Gepäck verbleiben.
Da die Zeit, in der man keine Radbekleidung trägt, sich in der Regel auf das abendliche Besuchen eines Restaurants und etwas Sightseeing beschränkt, reicht meist eine Hose mit abzippbaren Beinen. Bei längeren Touren gibts noch eine extra. Auch bei Hemden und Unterwäsche ist aus den gleichen Gründen (ausnahmsweise) Mehrfachnutzung angesagt.

Immer dabei sein sollte natürlich eine adäquate Regenbekleidung. Ansonsten gilt: Was nass wird, wird auch wieder trocken - besonders im Sommer.

Wichtig sind noch Fahrradhandschuhe, um die ganztägige Belastung der Hände und Handgelenke in Grenzen zu halten.

Und für die Füße gibt es außer den Schuhen, die man trägt, für die Abende noch ein paar leichte Sandalen.

Hilfreich ist es manchmal, Wäschestücke zu wiegen. So stellt man fest, dass der Gewichtsunterschied zwischen einer Jeans und einer leichten Wanderhose beträchtlich sein kann?

Körperhygiene:
Zahnbürste, (nicht elektrischer) Rasierer, Notseife (falls es im Hotel keine gibt), Kamm, Ohrstöpsel (je nach Lage des Hotels, bzw. des Bettnachbarn?), Pflaster, kleine Flasche Sonnencreme mit hohem Lichtschutzfaktor, evtl. Creme für des Radfahrers liebstes Körperteil, den Po, von dem man einem bekannten Radfahrprofi nachsagt, dass er diesen besser pflege als sein Gesicht.

Fürs Fahrrad:
Neben Flickzeug und der Grundausstattung an Werkzeug sollte ein passender Schlauch immer dabei sein. Besonders wenn kein Wassereimer in der Nähe ist, ist es einfacher und auch schneller, den Schlauch zu wechseln anstatt umständlich die perforierte Stelle zu suchen.

Für den Körper:
Ausreichend Wasser, evtl. in einer Trinkblase. Etwas Süßes und/oder Fettiges gegen einen möglichen Hungerast (So nennt man den kraft- und saftlosen Zustand bei einer Unterzuckerung durch Überforderung des Körpers) und - wenn man daran glaubt - Magnesium-Tabletten gegen Krämpfe.
Ich habe nie welche dabei, denn wissenschaftlich ist die Wirkung ziemlich umstritten und ich vermute, dass hauptsächlich der darin enthaltene Zucker das seine tut. Nach meiner Meinung kann man Krämpfe am besten durch regelmäßiges Trinken WÄHREND des Fahrens verhindern.

Ein gutes Taschenmesser ist hilfreich, wenn man sich unterwegs aus Läden verköstigt und picknickt.


Elektronik:
Auch das kennt wohl jede/r: Das passende Kabel fürs Handy, die Uhr, den Fahrradnavi habe ich vergessen!
Auch an die Ladegeräte muss man denken und ich benötige natürlich auch noch mein Laptop, damit ich unterwegs diesen Blog schreiben kann, während meine beiden Partner meist schon vom nächsten Tag träumen?

Und wenn man dann noch seinen Geldbeutel mit dazugehöriger EC-Karte und die Ausweisdokumente dabei hat, sollte eigentlich nichts mehr fehlen? Oder habe ich etwas vergessen?

Und was sagt meine Waage beim Gepäckwiegen? Das verrate ich hier im Blog kurz vor dem Start, der ja nun schon recht nah ist:
Am 8. September starten wir!


 
Każdy, kto kiedykolwiek odbył długą wycieczkę rowerową z bagażem, wie o tym: zaczynasz trasę zrelaksowany i cieszący się na podróż, pedałując z łatwością i relaksem. Jednak na pierwszym lekkim wzniesieniu odwracasz się z zaskoczenia do tyłu, aby odepchnąć bezczelną osobę, która tak nagle i niespodziewanie przyczepiła się do tyłu roweru, aby poważnie utrudnić Ci postępy.

Ale wtedy zdajesz sobie sprawę, że nie ma tam nikogo - nikogo poza zbyt mocno zapakowanymi sakwami, do których w ostatniej sekundzie przed startem w pośpiechu schowałeś wiele ważnych, ale być może niepotrzebnych rzeczy.

Nawet jeśli jesteś wytrenowany i masz dobrą kondycję, to pochopnie i nie przemyślana sakwa może znacznie zmniejszyć przyjemność z wycieczki rowerowej, zwłaszcza na podjazdach i nawet przewaga wagowa na zjeździe tego nie rekompensuje...

Jednym z awaryjnych rozwiązań, które wprawdzie zastosowałem w takiej sytuacji, było posortowanie wszystkiego, co niepotrzebne podczas postoju, pójście na pocztę, złożenie paczki i wysłanie bezużytecznych rzeczy do siebie.

Nauczyłem się wtedy, że istnieje ścisła zależność między przyjemnością z jazdy a dodatkową wagą.

Przedstawię tu pokrótce wynikające z nich wnioski:

Ubrania:
Mam dwa zestawy ubrań do jazdy na rowerze. Jeden jest w moim bagażu, drugi na moim ciele. Ten ostatni wchodzi ze mną wieczorem pod prysznic i jest myty ręcznie. Zazwyczaj już następnego dnia jest znowu sucho i zapasowy komplet może zostać w bagażu.
Ponieważ czas, w którym nie nosi się odzieży rowerowej, ogranicza się zwykle do wieczornej wizyty w restauracji i trochę zwiedzania, zwykle wystarczają spodnie z odpinanymi nogawkami. Na dłuższe wycieczki jest dodatkowa para. Również w przypadku koszul i bielizny wielokrotne użycie jest na porządku dziennym (wyjątkowo) z tych samych powodów.

Oczywiście zawsze należy mieć ze sobą odpowiednią odzież przeciwdeszczową. W przeciwnym razie obowiązuje zasada: co zmoknie, to znów wyschnie - zwłaszcza latem.

Rękawiczki kolarskie są również ważne, aby utrzymać całodzienne obciążenie dłoni i nadgarstków w granicach.

A dla stóp, oprócz butów, które się nosi, są jakieś lekkie sandały na wieczory.

Czasami pomocne jest zważenie rzeczy do prania. W ten sposób przekonasz się, że różnica w wadze między parą dżinsów a parą lekkich spodni turystycznych może być znaczna....

Higiena osobista:
Szczoteczka do zębów, maszynka do golenia (nieelektryczna), mydło awaryjne (jeśli w hotelu nie ma), grzebień, zatyczki do uszu (w zależności od położenia hotelu, lub sąsiada łóżka...), plaster, mała buteleczka kremu z wysokim współczynnikiem ochrony przeciwsłonecznej, ewentualnie krem do ulubionej części ciała rowerzysty, czyli pupy, o którą pewien znany zawodowy kolarz podobno dba lepiej niż o twarz.

Na rower:
Oprócz zestawu naprawczego i podstawowych narzędzi, zawsze należy mieć przy sobie odpowiednią dętkę. Szczególnie jeśli w pobliżu nie ma wiadra z wodą, łatwiej i szybciej można wymienić dętkę zamiast szukać perforowanego miejsca.

Dla ciała:
Wystarczająca ilość wody, ewentualnie w pęcherzu do picia. Coś słodkiego i/lub tłustego przeciwko ewentualnej pandze głodu (tak nazywamy bezsilny i pozbawiony soków stan hipoglikemii spowodowany nadmiernym obciążeniem organizmu) oraz - jeśli w to wierzysz - tabletki magnezu przeciwko skurczom.
Nigdy nie noszę ze sobą żadnych, bo naukowo ich działanie jest dość kontrowersyjne i podejrzewam, że to głównie zawarty w nich cukier robi swoje. Moim zdaniem najlepszym sposobem na zapobieganie skurczom jest regularne picie podczas jazdy.

Dobry scyzoryk przyda się podczas jedzenia ze sklepów i piknikowania na trasie.


Elektronika:
To coś, co zna każdy: zapomniałem właściwego kabla do telefonu komórkowego, zegarka lub rowerowej nawigacji satelitarnej!
Trzeba też pamiętać o ładowarkach, no i oczywiście o laptopie, żebym mogła pisać tego bloga w drodze, podczas gdy moi dwaj partnerzy zwykle już marzą o kolejnym dniu...

A jeśli masz przy sobie portfel z kartą EC i dokumentami tożsamości, to nie powinno niczego zabraknąć? A może o czymś zapomniałem?

A co mówi moja waga, gdy ważę swój bagaż? Zdradzę Wam to tutaj na blogu na krótko przed startem, który jest już całkiem blisko:
Zaczynamy już 8 września!
Przetłumaczono za pomocą www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)

... comment